Weszłam do domu i nie zwracając uwagi na osoby siedzące w salonie zamknęłam się w swoim pokoju. Usiadłam na łóżku i zaczęłam się zastanawiać nad wszystkim. Znowu. Ten dzień był jakiś dziwny. Miałam go spędzić sama, ale jednak tak nie wyszło, był też Zayn. Właśnie, Zayn. Nie wiem jak on, ale ja świetnie się bawiłam w jego towarzystwie. Po jego ostatnim zdaniu uświadomiłam sobie, że wcale nie interesuje się tym, że znikam na cały dzień. Bo tylko ONI się martwili. Szczerze? Dziwnie się wtedy poczułam. Myślałam, że zbliżyliśmy się do siebie, niestety myliłam się. Postanowione jutro wylatuję. Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy do kolorowej torby podróżnej i położyłam się spać.
Wstałam strasznie nie wyspana. Spojrzałam na bagaż i wcale nie zmieniłam zdania. Zeszłam do kuchni jeszcze w piżamie i nie zdziwił mnie widok karteczki na lodówce. Nawet nie chciało mi się jej czytać. Wzięłam jabłko i poszłam się w coś ubrać. Na dworze nie było zbyt ładnej pogody, więc postawiłam na coś cieplejszego. Długie jeansy, kolorowy t-shirt, rozpinana bluza, trampki za kostkę, a do tego jedna z moich ulubionych czapek. W salonie zostawiłam im jeszcze wiadomość. "Jestem teraz tam gdzie mnie potrzebują. Nie dzwońcie, będę miała wyłączony telefon. Za około dwa tygodnie wrócę. Nata. Xxx. ". Zamknęłam drzwi frontowe na klucz zastanawiając się czy lepiej nie pożegnać się z nimi. Nie lepiej nie. Wiedziałam, że Lou by mnie nie puścił. Na lotnisku znalazłam się w ciągu 25 minut. Odprawa minęła szybko. Siedząc w samolocie zastanawiałam się nad reakcją Lukasa jak mnie zobaczy. W końcu to miała być niespodzianka.
Stojąc na lotnisku szukałam tego cholernego telefonu w mojej "uporządkowanej" torebce.
- No w końcu. - powiedziałam wyciągając z niej potrzebne mi urządzenie. Wybrałam dobrze mi znamy numer, by po chwili usłyszeć głos mojego przyjaciela.
- Natuś.
- No Natuś. Mógłbyś przyjechać po mnie na lotnisko? - spytałam niepewnie.
- Na jakie lotnisko? Gdzie Ty jesteś?
- W Holandii i czekam, aż mnie odbierzesz. - zaśmiałam się
- Czekaj tam. Zaraz będę. - powiedział i się rozłączył.
Schowałam komórkę, tym razem do kieszeni i po zabraniu walizek wyszłam przed budynek. Nie czekałam długo. Zaledwie po 15 minutach zauważyłam parkujący samochód i wybiegającego z niego Lukasa. Odstawiłam torbę i przytuliłam się do przyjaciela.
- Co ty tu tak w ogóle robisz? Powinnaś teraz siedzieć z nimi w Londynie.
- Chyba lepiej wiem, co powinnam. A teraz jestem tu, no chyba, że chcesz, żebym wróciła.
- Nie marudź, tylko chodź no tutaj. - po tych słowach ponownie mnie przytulił. Brakowało mi go przez te kilka dni.
- Dawaj torbę i jedziemy. - podniósł mój bagaż i ruszył w stronę samochodu. W drodze do domu jego rodziny wypytałam się o stan jego cioci.
- No dobra. A teraz mi powiedz, dlaczego tu jesteś?
Pisz następny . ;D
OdpowiedzUsuńco tak krótko ? :D
OdpowiedzUsuńjak zwykle fajnie .
+ super tło . ;3
krótko bo na szybko .; D
Usuńdzisiaj będzie coś dłuższego jak wyjdzie . ;D
+ dzięki ;3