wtorek, 31 stycznia 2012

Rozdział 8 cz.2

Perspektywa Patrycji.

W pewnym momencie Nata wyciągnęła Harry`ego na środek polanki. Oświetleni płomieniami ogniska zaczęli tańczyć, co wcale tego nie przypominało. Widząc uśmiech na twarzy Lokowanego sama nie mogłam przestać się uśmiechać. Właśnie Harry... znamy się już kupę czasu. Jesteśmy dobrymi znajomymi i jak mówi zawsze Claudia: "i oboje lecicie na siebie". Nigdy wcześniej nie patrzyłam na niego inaczej niż na kumpla czy przyjaciela, aż do pewnego czasu. Zaczęłam zauważać w nim takie rzeczy, takie szczegóły, na które wcześniej nie zwracałam uwagi. Jest naprawdę przystojny, gdybym go nie znała z pewnością obejrzałabym się za nim na ulicy. "Boże Patrycja". Był według mnie jest doskonały w każdym calu, zaczynając od uroczego uśmiechu, kończąc na seksownych lokach. Gapiłam się tak na niego i gapiłam, aż do momentu, gdy przede mną pojawiła się wyciągnięta ręka Louis`a. Spojrzałam na niego. Uśmiechnął się i wskazał głową na bawiących się przyjaciół.
- Dołączmy do nich. - powiedział, dalej wyciągając do mnie rękę. Wstałam przy okazji ciągnąć za sobą Liam`a. Chwilę później całą dziewiątką wydurnialiśmy się przy ognisku. Kilka piosenek i byłam wyczerpana. Miałam zamiar usiąść obok Zayn`a i zabrać mu wodę, którą właśnie pił. Zmierzałam właśnie w jego stronę, gdy ktoś złapał mnie delikatnie za nadgarstek i odwrócił w swoją stronę. Zobaczyłam moje ulubione zielone tęczówki należące do Harry`ego.
- Możemy porozmawiać? - spytał, widać było po nim, że się czymś denerwuje.
- Zawsze możemy - powiedziałam lekko się uśmiechając.
- Ale na osobności. - dodał.
- Jasne. Teraz? - pokiwał głową, na co ja pociągnęłam go za rękę i odeszliśmy kawałek od przyjaciół.
- Więc o co chodzi?. - spytałam.
- Chciałem coś zrobić, to znaczy.. eh...-chłopak bardzo się denerwował. Położyłam mu ręce na ramionach, co go trochę uspokoiło.
- Dobra jeszcze raz- zaczął - Tylko proszę nie przerywaj mi - zgodziłam się kiwnięciem głowy, ciekawa co ma mi do powiedzenia.
- Patrycja jesteś dla mnie ważna - uśmiechnęłam się szczerze do niego. - Wiem, że jesteśmy przyjaciółmi i tylko tego ode mnie oczekujesz, ale ja nie mogę już się tak zachowywać. - zrobił pauzę, a mi mina zrzedła. - Chciałbym być kimś więcej, niż teraz jestem. Chciałbym wywoływać na Twojej twarzy uśmiech bez względu na wszystko i wszystkich. Chciałbym byś miała we nie oparcie. Chciałbym codziennie być przy Tobie. A największym moim marzeniem w tej chwili jest, byś choć w małym stopniu odwzajemniła moje uczucie do Ciebie. Kocham Cię, Patrycja kocham Cię. - ostatnie kilka słów wyszeptał. Kompletnie nie wiedziałam co powiedzieć. Tyle razy w myślach widziałam tą scenę, ale nigdy nie powiedziałabym, że się wydarzy.
- Pocałuj mnie - szepnęłam, bojąc się, że zburzę tą cudowną chwilę. Jego ręce, które trzymał w kieszeni znalazły się teraz na mojej twarzy, moje natomiast powędrowały na jego kark, przyciągając go bliżej. W końcu nasze usta się spotkały. Był to delikatny, a zarazem wszystko mówiący pocałunek. Czułam jak Harry się uśmiecha, zresztą ja robiłam to samo.
- Nawet nie wiesz jak długo czekałem na ten moment- powiedział Loczek po pocałunku.
- Nie Ty jeden - podsumowałam szeroko się uśmiechając.
- Patrycja, wiem, że teraz to pytanie jest głupie, ale muszę się upewnić. - spojrzałam na niego badawczo - Zechciałabyś być ze mną? - spytał
- Oczywiście, że tak głuptasie. - odpowiedziałam z jeszcze większym uśmiechem, jeśli to w ogóle możliwe.

Perspektywa Naty.

Widziałam rozmawiającego Harry`ego z Patrycją. Stali trochę dalej od nas. Patrycja patrzyła na niego uważnie, a po chwili nastąpił ich pierwszy pocałunek. Szturchnęłam stojącego obok mnie Louis`a i pokazałam naszą parę. Gdy oderwali się od siebie Louis chciał do nich pobiec, na szczęście w ostatniej chwili zdążyłam złapać go za szelki. Cofnął się obrażony i usiadł przy ognisku.
- Patrycja całuje moje Hazz`iątko, a ja mam tu siedzieć? - powiedział i odwrócił się do mnie plecami.
- Ej Marchewcia, spokojnie. Tobie też znajdziemy dziewczynę. - powiedziałam i przytuliłam się do jego pleców. Wziął moje ręce, które splotłam na jego brzuchu i położył w okolice serca.
- Czujesz to? - spytał - Ono bije tylko dla Marchewci.
Wszyscy zebrani wybuchnęli śmiechem i w tym momencie dosiedli się do nas Patrycja z Harry`m z wielkimi uśmiechami na twarzy.
- Moje zakochańce! - wydarłam się i rzuciłam się na nich.
- Wiedziałam, że tak będzie - powiedziałam na ucho mojej "siostrze" i cmoknęłam ją w policzek.
- Ej "szwagier" dbaj mi o nią. - powiedziałam i uściskałam Lokowanego. Uśmiechnął się do mnie szczęśliwy z przebiegu sytuacji i to było bardzo dobrze po nim widać. Chwilę po mnie na parę rzucili się chłopacy z Claudią. Najbardziej przeżywał to Louis, w końcu Patrycja "zabrała mu jego misiaczka".

Siedziałam tak patrząc na nich i cholernie im zazdrościłam. Patrycja siedział przy samym ognisku opierając się o kolana Harry`ego, który bawił się jej włosami. Wyglądali słodko, co chwilę na siebie zerkając jakby któreś z nich miało zniknąć. Cieszyłam się z ich związku, a bałam się o moje życie miłosne. Od dawna z nikim się nie wiązałam, po ładnie mówiąc nie udanym związku, który niezbyt mile wspominam i trzymam płeć przeciwną na dystans. Ktoś się do mnie dosiadł, popatrzyłam w tę stronę i zobaczyłam uśmiechniętego Liam`a.
- Co ich tak obserwujesz? - spytał
- Zazdroszczę im. - powiedziałam szczerze.
- Nie tylko Ty. Chyba każdy chciałby być na miejscu Harry`ego. Patrycja to świetna dziewczyna.
- Liam, cz Ty...- zaczęłam.
- Nie, Nata, no co Ty. Ja mam kogo innego na oku. - mówiąc to spojrzał na moją młodszą siostrzyczkę.
- Rozumiem - uśmiechnęłam się - Widocznie tylko ja zostanę stara panną. - zaśmiałam się na widok miny kolegi.
- Mogę się założyć, że nie - powiedział i poszedł w stronę chłopaków.

Godzina 2:18. Całą dziewiątką leżeliśmy na materacach w małym domku. Patrycja przytulona do Harry`ego, obok nich leżał Niall i Brian. Ja leżałam pomiędzy Louis`em a Zayn`em. Dalej leżała Claudia z Liam`em. Spojrzałam na Louis`a powoli zasypiał zresztą jak wszyscy. Nie chciało mi się spać. Powoli wstałam z materaca i zabierając bluzę wyszłam na zewnątrz. Usiadłam na moim poprzednim miejscu przy wypalającym się ognisku. Siedziałam tak bezczynnie dobre pół godziny. Poczułam ręce na ramionach, apo chwili koc. Odwróciłam się i zobaczyłam Zayn`a. Usiadł obok mnie.
- Dlaczego nie śpisz? - spytał.
- To samo pytanie mogę zadać Tobie. - odpowiedziałam uśmiechając się.
- Więc inaczej. Co się męczy, że nie możesz spać?
- Nic wielkiego - chciałam uniknąć odpowiedzi.
- Nie chcesz to nie mów, zrozumiem. - zapewnił i zaczął bawić się skrawkiem koca.
- Po prostu cieszę się, że Loczek i Patrycja są razem. Nie mogłam znieść widoku go przygnębionego. A teraz jeszcze wiem, że dla Liam`a podoba się moja siostrzyczka. W prawdzie nie powiedział mi tego w prost, ale się domyślam. A ja wiem takie rzeczy.
- Ale i tak wiem, że to nie o to chodzi. To nie to nie daje Ci spokoju.
- Wróżka ? - spytałam ze śmiechem.
- Być może.
- Wiesz co? - zaczęłam. - Powiem Ci.
Usiadł bliżej i zaczął mi się przyglądać.
- W pewnym sensie chodzi mi o Harry`ego i Patrycję czy Liam`a i Claudię. Miłość, zauroczenie to uczucia, których dawno nie doświadczałam. To we mnie tkwi problem, wiem to. Boję się zaufać, aż dziwię się teraz, że to wszytko Ci powiedziałam.
Chłopak poczuł się wyróżniony i można było to zauważyć. Objął mnie i powiedział.
- Musisz poczekać na tego, który zawróci Ci w głowie tak, że bez żadnego problemu mu zaufasz.
- Dzięki Zayn. Cieszę się, że jednak w tym roku zostałam w domu.


Chciałam go dodać wcześniej, ale nie miałam jak. Mam nadzieję, że się spodoba.
Nataa ; D

piątek, 27 stycznia 2012

Rozdział 8 cz.1

Promienie słońca nie dawały mi spać. Przekręciłam się na łóżku z zamiarem dalszego spania, lecz niestety nie udało mi się. Usiadłam na łóżku i rozejrzałam się po pokoju. "Trzeba coś tu zmienić." - pomyślałam i poszłam do łazienki. Ubrałam spodenki, do których zaczepiłam szelki Louis`a, białą bluzkę ze smerfem i niebieską czapkę z daszkiem. Zeszłam na dół, nikogo tam nie było. W kuchni jak zwykle leżała karteczka. "Jesteśmy na zakupach. Będziemy po 14. Dziewczyny ; ) "
- Cudownie. - powiedziałam otwierając lodówkę. Zrobiłam kilka kanapek i jedząc myślałam o Patrycji i Harry`m. "Fajnie by wyglądali jako para.". Na samą myśl o związku przyjaciół od razu mordka mi się cieszyła.
Posprzątałam po sobie i wyszłam do Brian`a wcześniej zostawiając karteczkę na lodówce o treści: "Jestem u chłopaków. Nataa ; D".
Już na początku ulicy widziałam ganiających się po podwórku chłopaków. Zaśmiałam się. Weszłam niespostrzeżona do domu i zastałam taki widok jakiego się spodziewałam. No może nie do końca. Harry siedział z laptopem na kolanach i przeglądał wszystkie zdjęcia i filmiki z osobą Patrycji. "No to chłopak porządnie się zakochał". Dosiadłam się do niego, na co on się uśmiechnął.
- Rozmawiałaś już? - spytał na wstępie.
- A może się tak najpierw przywitasz. - zaśmiałam się.
- Czeeeeść Natuś. Rozmawiałaś już z...no wiesz z kim.
- Jeszcze nie. Ale Ty dziś wieczorem się z nią nagadasz. - powiedziałam.
- Jasne. Ciekawe jak? - spytał załamując się troszeczkę.
- Eej. Głowa do góry. Ja tu mam plan. - można było zauważyć uśmiech malujący się na twarzy mojego przyjaciela.
- Jaki?
- W tamtym roku znalazłam z Brian`em i dziewczynami niedaleko nas fajne miejsce na ognisko. I dzisiaj urządzimy tam nasze. - powiedziałam zadowolona.
- Brzmi nieźle. Ale jak ja mam z nią porozmawiać..- zaczął, ale mu przerwałam.
- Na początku wam pomogę. Znajdziemy jakiś fajny temat, a później was zostawię. Wiem, że dasz sobie radę. - poklepałam go po ramieniu i wydarłam się: Loooooouuuis!
Po chwili Pan Marchewcia znalazł się w salonie, cały mokry. Mokry?
- Co wy tam robiliście? - spytałam patrząc na pozostałych chłopaków wchodzących za nim.
- To nie ja. - powiedział śmiejąc się. Na przywitanie pocałował mnie w policzek i poleciał na górę, aby się przebrać. Po nim poszli następni, oczywiście po przywitaniu się. Gdy już zeszli na dół powiedziałam im o ognisku. Widać było, że spodobał im się ten pomysł, zresztą będzie można się poznać bliżej. Wyciągnęłam Louis`a na zakupy, bo dziewczyn jeszcze nie było, a przecież musieliśmy coś jeść na tym ognisku.

Obładowani torbami szliśmy w stronę "naszego" miejsca na ognisko. Wcześniej ustaliliśmy, że przenocujemy tam, bo za polanką stała mała chatka. Będzie ciasno, ale damy radę. Chłopcy od razu zaczęli szukać drewna, aby rozpalić ognisko zanim zrobi się ciemno. Natomiast ja z dziewczynami poszłam do domku. Doprowadziłyśmy go z grubsza do użytku, co wcale nie zajęło, na dużo czasu. Po niespełna godzinie siedzieliśmy już przy rozpalonym ognisku, śmiejąc się z Louis`a, któremu już drugi raz spadła kiełbaska z patyka. Obrażony usiadł obok mnie i oznajmił, że więcej smażyć nie będzie.
- Dam Ci pół swojej. - powiedziałam ze śmiechem.
- Życie mi ratujesz. - rzucił się na mnie, w efekcie czego tym razem i moja kiełbaska leżała w ogniu. Kolejny raz tego wieczoru wybuchnęliśmy śmiechem. Wspaniałomyślny Harry poszedł włączyć radio w samochodzie, którym tu przyjechaliśmy, bo jak to one stwierdził " Tak będzie przyjemnie, nie żeby teraz nie było, ale wtedy będzie bardziej." Więc siedzieliśmy słuchając radia i co chwilę jęku Louis`a, że ktoś mu strzela z szelek. Zaczęła moja ulubiona piosenka w wykonaniu Bruno Mars`a. Zaczęłam po cichu nucić, a po chwili dołączyły się do mnie dziewczyny siedzące na przeciwko. W połowie piosenki śpiewali już wszyscy, nieźle się przy tym wygłupiając......


Nataa ; D

środa, 25 stycznia 2012

Infooo. xd

Siemankoooo. ; p
jeżeli ktokolwiek to czyta, to bardzo proszę zostawiać swój ślad po sobie.
żebym wiedziała, że komukolwiek chociaż w pewnym stopniu się moje "wypociny" podobają.
Pozdroo. Nataa ; D

wtorek, 24 stycznia 2012

Rozdział 7


Czas w parku mijał bardzo szybko. Coraz bardziej poznawałam chłopaków, ale wcale nie zmieniłam o nich zdania, wręcz przeciwnie, zaczęłam się do nich przywiązywać. Widząc zajętych rozmową znajomych usiadł obok zamyślonego Harry`ego.
- Co jest? - spytałam szturchając go.
- Co? Wszystko w porządku. - zaprzeczył, choć dobrze wiedziałam, że tak nie jest.
- Nie kłam. Mów o co chodzi.
Spojrzał na mnie niepewnie, jakby się czegoś obawiał.
- Przecież wiesz, że możesz mi zaufać. - powiedziałam uśmiechając się pocieszająco.
- No dobra. - mruknął - chodzi o dziewczynę.
- Oo.. - wyrwało mi się.
- No i co z tą dziewczyną? - szybko poprawiłam swoją odpowiedź.
- No właśnie nic. Kompletnie nie wiem jak się zachować.
- Mój doradca nie wie co ma zrobić? To musi być coś poważnego.
- Bo to jest poważne - potwierdził. - przynajmniej chciałbym, żeby było.
- A coś stoi Ci na przeszkodzie, żeby zacząć działać? - spytałam.
- Chyba nie. Ale ona na prawdę jest dla mnie ważna. - powiedział zamyślony, patrząc na niezwykle interesującego w tym momencie liścia.
- Dobra Harry, nie będę udawała, że nie wiem o kogo chodzi. - chłopak spojrzał się na mnie dociekliwie. - Tak. Wiem, że podoba Ci się Patrycja. -  przytaknął. Spojrzeliśmy na nią. Siedziała obok Zayn`a i śmiała się najprawdopodobniej z jego żartu. Na twarzy Harry`ego pojawił się uśmiech.
- I co ja mam zrobić w takim razie. Jesteśmy przyjaciółmi. Nie chcę jej stracić, przez jedno nietrafne wyznanie. - widziałam, że męczy go ta sprawa. A chciałam dla nich dobrze.
- Mam pewien pomysł. Może dyskretnie wypytam ją o Ciebie, co? - zaproponowałam.
- Jak dla mnie bomba. - odparł wyraźnie zadowolony. Więc miałam już plan na najbliższe kilka dni. Byłam z siebie zadowolona, że mogę mu jakoś pomóc. Nie lubiłam, gdy chodził przygnębiony. Posiedzieliśmy w parku jeszcze trochę,a gdy zaczynało się ściemniać wróciliśmy do domu. Tego wieczoru zastanawiałam się jak wyciągnąć z przyjaciółki informacje dotyczące jej najlepszego kumpla, tak żeby się niczego nie domyśliła. Dość trudne zadanie, ale dla ich szczęścia dam radę. Muszę dać.


Nataa ; D

Rozdział 6

Wstałam około południa zmęczona wczorajszą "próbą". Na same wspomnienie o tym uśmiechałam się do siebie. Polubiłam ich. W niezbyt szybkim tempie poszłam do łazienki, aby wyjść już ubrana i pomaszerować do chłopaków. Nie musiałam wcale daleko iść. Cała ekipa siedziała u nas w salonie oglądając kreskówki Disney`a. Zaśmiałam się na ten widok.. W kuchni zjadłam szybkie śniadanie i dołączyłam się do reszty. Harry z Liam`em i Niall`em siedzieli na dywanie przeglądając jakieś zdjęcia. Louis siedział za Claudią i próbował zapleść jej warkocza. Dość marnie mu to szło, choć Patrycja i Brian dawali mu wskazówki. Zayn rozśmieszony zdolnościami przyjaciela, nagrał fragment jego zmagań na komórkę, ciesząc się przy tym bardzo.
- Ej. Co robimy? Nudzi mi się. - po godzinnym oglądaniu zaczął marudzić Harry.
- Może pójdziemy gdzieś wszyscy? - zaproponował Niall.
- No dobra, ale gdzie? - spytała Claudia.
- Gdziekolwiek, nie chce mi się tu siedzieć. - mruknął Harry kładąc się na dywanie.
- Może po prostu się przejdziemy? - spytała Patrycja.
Wszyscy przystali na propozycje i po niecałym kwadransie szliśmy alejkami w pobliskim parku. Niall widząc budkę z lodami, nie zważając na nas pobiegł w jej kierunku. Zaśmialiśmy się.
- Musicie się przyzwyczaić. On ma tak zawsze. - powiedział Zayn. Gdy blondyn wrócił do nas z dość pokaźną porcją lodów, wszyscy zdecydowaliśmy, żeby kupić i sobie. Każdy z ulubionym smakiem lodów rozsiadł się wygodnie pod rozłożystym drzewem chroniąc nas przed słońcem.
- Te wakacje zapowiadają się wspaniale. - powiedziała zadowolona Claudia prawie leżąca na moich nogach.
- Też mi się tak wydaje. A mi dużo do szczęścia nie potrzeba. - potwierdziłam.
- Wystarczy, że będę ja! - wydarł się Louis i zaśmiał się uroczo. Uśmiechnęłam się do niego. Przyglądałam się w ciszy każdej osobie z kolei. Claudia - moja młodsza siostrzyczka. Wygląda na spokojną dziewczynę, lecz pozory mylą. Często miewa szalone pomysły, które zazwyczaj realizuje. Jak to w rodzeństwie bywa, między nami są jakieś tam spory, ale zawsze możemy na siebie liczyć.
Patrycja - jedyny przyjaciel płci żeńskiej. Zatracona w sztuce. Uwielbia loki i na każdym kroku o tym przypomina, zwłaszcza jeśli chodzi o chłopców. Ma całkiem inne wyobrażenie na temat chłopców co ja i zawsze stara się przekonać do swojego zdania.
Brian - taki starszy brat, którego nigdy nie miałam. To dzięki niemu właśnie tańczę. Wiele mu zawdzięczam. Zazwyczaj szalony, w pewnych sytuacjach staje się opanowany.
Louis. - moja Marchewcia. Cudowny przyjaciel. Zawsze można na niego liczyć. Chodź mieszkamy od siebie daleko codzienny kontakt nie sprawia nam problemu. Zawsze znajdziemy jakiś sposób aby ze sobą porozmawiać czy chociaż popisać. Jest zwariowanym chłopakiem uwielbiającym marchewki.
Harry. - "loczki Patrycji". Najlepszy kumpel jakiego można sobie wymarzyć. Pomoc w sprawach damsko - męskich, choć sam nie zawsze wie jak ma postąpić w stosunku do kobiet, a w szczególności do jednej. Od niedawna zauważyłam, że częściej razem rozmawiamy o mojej przyjaciółce. Choć nie chce się przyznać, ja wiem, że coś jest na rzeczy.
Zayn, Liam, Niall - chłopacy poznani w te wakacje. Znam ich kilka dni i naprawdę ich polubiłam. Korzystają z życia i to widać. Zobaczymy jak rozwinie się nasza znajomość.
Z zamyślenia wyrwał mnie głos Liam`a.
- Nathalie, słyszałem, że już niedługo będziesz miała urodziny.
- Hm.. a, tak. Za niecałe trzy tygodnie. - odpowiedziałam.
- Więc szykuj się imprezka. - rzekł zadowolony Zayn, bawiąc się źdźbłami trawy. Uśmiechnęłam się do niego, co odwzajemnił. Ktoś dźgnął mnie łokciem w bok. Popatrzyłam gniewnie na Louis`a, a ten tylko głupkowato się uśmiechnął. Pokręciłam głową i położyłam się na trawie, patrząc na koronę drzewa.

Nataa ; D

poniedziałek, 23 stycznia 2012

Rozdział 5

Z domu Brian`a wyszłam kilka minut przed dziewiętnastą. U siebie szybko spakowałam torbę ze strojem, plus kilka butelek wody. Zamykając dom na klucz usłyszałam trąbienie. Na ulicy stał samochód Louis`a, a w nim siedziała cała ekipa.
- Podwieźć Cię gdzieś? -  spytał zadowolony Lou. Z uśmiechem pokiwałam głową i weszłam do pojazdu. Claudia pokazała mu drogę więc po paru minutach byliśmy na miejscu.
- Możecie iść do knajpki za rogiem. Jest całkiem fajna. - powiedziałam z zamiarem wejścia do budynku.
- Ale my mieliśmy zamiar iść z Tobą. - powiedział otwarcie Harry.
- Ee. nie wiem czy to dobry pomysł. - chciałam się jakoś wykręcić.
- Niby czemu. Już i tak większość z nas widziała Cię na próbach, więc jaki problem. - wypalił Lou.
- Eh. No dobra, ale to nie ja gadam z Lukas`em. - powiedziałam z nadzieją, że właśnie on się na to nie zgodzi. Jakie było moje zdziwienie, gdy mój partner zaproponował im wejście do sali. Nie miałam innego wyjścia, jak iść i się przebrać. Wyszłam dość speszona. Miałam na sobie spodnie dresowe, bluzkę, która odkrywała cały mój brzuch i jedną z niebieskich czapek. Często chodziłam tak na próby i byłam przyzwyczajona, że Lukas czy Brian na mnie patrzą, ale tym razem paradowałam tak przed trójką kompletnie mi nieznanych chłopaków, którzy z tego faktu byli widocznie zadowoleni.
- Nie patrzcie się tak na mnie. - powiedziałam chowając się za Claudię. Zaśmiali się, a ja musiałam zacząć znosić ich spojrzenia.
- Rozgrzewka? - spytałam Lukas`a, gdy reszta towarzystwa rozsiadła się na materacach.
- Pewnie. - odpowiedział, wkładając jedną z płyt do sprzętu stojącego w rogu sali.
Kilka ćwiczeń i po rozgrzewce. Zastanawialiśmy się nad układem, który mieliśmy ćwiczyć, gdy nagle Patrycja wypaliła:
- Pokażcie im ten...no, ten taki fajny, jak on Cię podnosi.
Zaśmiałam się, ale oboje przystaliśmy na tą propozycję. Ustawiliśmy na środku sali, Brian puścił wybraną piosenkę i oddaliśmy się muzyce. Dawałam z siebie wszystko. Po skończonym "występie" chłopaki zaczęli bić brawo, a dziewczyny stały z minami pod tytułem "to jest moja siostra". Po kilku piosenkach nasz trening zmienił się w szybki kurs tańca. Wszyscy bawiliśmy się świetnie. Do domu wróciliśmy grubo po dwudziestej trzeciej.





w większości jest to opis. ale brak czasu nie pozwolił mi na nic innego.
jutro postaram się dodać lepszy, jeśli na taki będzie mnie stać.
pozdro ; D Nataa ; D


niedziela, 22 stycznia 2012

Rozdział 4

Rozsiedliśmy się wszyscy w salonie. Na kanapach usiedli chłopcy, a ja z dziewczynami na fotelach.
- Dlaczego ja was wcześniej nie poznałam? - spytałam w pewnym momencie. Wszyscy się na mnie spojrzeli.
- Bo Ciebie nigdy nie było, jak z nimi przyjeżdżałem. - odpowiedział mi Louis.
- Czyli to moja wina. - rzekłam bawiąc się moją czapką z daszkiem. Mój telefon zaczął dzwonić.
- Hallo?
- Cześć Nata, Lukas z tej strony. - opowiedział mój rozmówca.
- O, siemanko. Co jest? - spytałam.
- Właściwie to nic. Masz ochotę dzisiaj na trening?
- Trening? Zawsze i wszędzie. To na którą?
- Na 19. Będę czekał . Narka.
- No pa. - powiedziałam i się rozłączyłam. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, na którym widniała godzina 17 i powiedziałam do reszty :
- Za niecałe dwie godziny wychodzę.
- Długo tam będziesz? - spytał Lou.
- Nie wiem. To też zależy od Lukas`a.
- A ja chciałem się dzisiaj nacieszyć. - posmutniał. Podeszłam do kanapy na której siedział i usiadłam mu na kolanach. Uśmiechnął się.
- Zdążysz się mną nacieszyć. W końcu będziecie tu dwa miesiące. - stwierdziłam bawiąc się jego włosami.
- Ale Ciebie jak zwykle nie będzie. - trzymał przy swoim.
- A właśnie, że będę. Odmówiłam propozycji obozu. Zostaję z wami. - powiedziałam zadowolona. Z radości jaką u niego wywołały te słowa, pocałował mnie w policzek.
- Kłamczuch - mruknął Niall.
- Co kłamczuch ? - spytała Claudia.
- Louis to kłamczuch. Mówił, że nie leci na Nathalie. - słysząc to razem z Lou zaczęłam się śmiać.
- Bo na mnie nie leci. - powiedziałam po uspokojeniu się.
- Właśnie widać. - upierał się blondynek.
- A co ja Ci będę tłumaczyć, sam się przekonasz. - powiedziałam i spojrzałam na minę Marchewci.
- Później Ci wytłumaczę. - powiedziałam szybko, żeby uniknąć pytań na ten temat.
Wszyscy zaczęli wspominać zeszłoroczne wakacje, w których ja nie brałam udziału.Usiadłam na moim poprzednim miejscu, zdjęłam czapkę z głowy i zaczęłam się jej przyglądać. Mam do nich słabość, można powiedzieć, że kolekcjonuje je. Mam ponad 20, a najwięcej w kolorze niebieskim. Zamyśliłam się. W pewnym momencie, ktoś wyrwał mi ją z rąk. Od razu zareagowałam. Wstałam z fotela i zaczęłam gonić zadowolonego Harry`ego. Wybiegł przez drzwi prowadzące do ogrodu, wyleciałam za nim.
- Harry! - darłam się. -  Oddaj!
- Nie, bo nas nie słuchasz! - odkrzyknął odwracając się w moją stronę.
- Oddaj, bo zrobię coś z Twoimi lokami. - wiedziałam co mówię, włosy to jego słaby punkt. Zatrzymał się. Powoli się do niego zbliżałam.
- Nie zrobisz tego. Kręcą Cię moje loki. - powiedział widocznie zadowolony. Fakt, w pewnym stopniu miał rację, ale nie, żeby od razu kręcić. Wyrwałam mu czapkę z rąk i weszłam spokojnie do domu. Wszyscy siedzieli bardzo zadowoleni. "Ciekawe z czego się tak cieszą" - pomyślałam i podeszłam do lusterka w korytarzu. Ogarnęłam swój wygląd nakładając czapkę. Wróciłam do salonu. Harry siedział w moim fotelu, więc zmuszona byłam usiąść na oparciu kanapy za "nowymi" chłopakami. Tym razem słuchałam ich uważnie, co chwilę spoglądając na Lokowatego czy przypadkiem znowu nie zachce mu się biegać z czapką.


sobota, 21 stycznia 2012

Rozdział 3

Sięgając po pilota zauważyłam rzecz, która przyciągnęła moją uwagę, a mianowicie zdjęcia. Znajdowały się na nich Patrycja z Claudią, na kilku był też Brian, Louis i Harry. Przeglądając je moją uwagę przykuło szczególnie jedno. Była na nim piątka chłopaków: Harry, Louis i trójka dotąd mi nieznanych. Odwróciłam zdjęcie i przeczytałam napis na nim. " Niezapomniane wakacje 2011. Harry, Louis, Zayn, Liam, Niall". Jeszcze chwilę je oglądałam i odłożyłam na miejsce. Włączyłam telewizor, w którym jak zwykle nic nie leciało, a nie miałam zamiaru oglądać 5000 odcinka jakiegoś dennego serialu. Z salonu przeniosłam się do mojego pokoju na górze. Tam włączyłam laptopa, a później zalogowałam się na Skype. "Marchewcia" był dostępny. Od razu zaczęłam łączyć rozmowę. Po kilku sygnałach odebrał.
- Siemankoo.! - krzyknął najwyraźniej z czegoś zadowolony.
- Cześć, cześć. - odpowiedziałam z wielkim uśmiechem. - Jak tam pakowanie.?
- Już wszystko mamy w samochodzie. Chłopaki już są u nas, jutro rano wyjeżdżamy, więc będziemy po południu.. Już nie mogę się doczekać. - gadał jak najęty, wymachując przy tym marchewką.
- Spokojnie Lou. - zaśmiałam się do niego. Do pokoju wszedł Harry, jak zwykle obnażający się. Paradował tylko w spodenkach. Gdy zobaczył mnie na ekranie laptopa Louis`a pomachał do mnie i dołączył się do leżącego Lou.
- Co tam Nata? - spytał Loczek.
- W porządku. Siedzę sama. Dziewczyny jak zwykle wywiało. Jak wy przyjedziecie, to przynajmniej nie będę się sama nudzić, tylko z wami. I poznam waszych kolegów.- szeroko się uśmiechnęłam do moich rozmówców.
- Tylko kolegów byś chciała poznawać, a my to co? - zaśmiał się Louis, a ja razem z nim.
- Oj, czasami można zawierać nowe znajomości. - powiedziałam patrząc na Harry`ego śmiesznie ruszającego brwiami, skutkiem czego było, że powtórnie wybuchłam śmiechem. Rozmawialiśmy dość długo. O wszystkim i o niczym. Chciałam niejednokrotnie dowiedzieć się czegoś na temat tych ich kumpli, lecz za każdym razem mnie zbywali. Dałam sobie spokój, w końcu jutro ich poznam. Po kilkugodzinnej rozmowie z chłopakami, nie mając największej ochoty na cokolwiek poszłam spać. Nawet nie wiem czy dziewczyny wróciły na noc.


Jest i piątek. Dziś nie miałam treningu z Lukasem, ale i tak wstałam kilka minut po siódmej. Wskoczyłam w mój ulubiony strój do biegania, a mianowicie długie spodnie dresowe, szeroką koszulkę, czapkę z daszkiem, a do tego wszystkiego duże słuchawki. Już w kompletnym stroju i po małym śniadanku wyszłam z domu kierując się w stronę parku. Lubiłam tam biegać, zawsze było tam spokojnie. Biegłam kolejnymi alejkami zastanawiając się nad niektórymi sprawami. W tym roku zdałam maturę, miałam iść na studia, ale jeszcze nic nie jest pewne. Chciałabym też poświęcać się więcej dla tańca, jeśli to będzie możliwe. Spędzić te wakacje inaczej niż zwykle, nie na próbach do nowych występów, w tym roku będziemy szaleć całą ekipą, bez wyjątków. Po dwóch godzinach postanowiłam zrobić sobie przerwę. Usiadłam na jednej z ławek i przyglądałam się ludziom. Przyglądałam się parom przechodzących obok mnie i cieszących się, że są obok siebie, że są dla siebie. " Też w końcu chciałabym być kochana" - pomyślałam patrząc na jedną z takich par. Z nowym postanowieniem, że koniec użalania się nad sobą wstałam z ławeczki i zaczęłam iść w kierunku mojej ulubionej kawiarenki. Weszłam do przytulnego pomieszczenia. Usiadłam przy oknie, by mieć widok na wszytko i wszystkich. Zamówiłam sok jabłkowy i czekałam na zamówienie. W kawiarence siedziałam dość długo, już tym znudzona wyszłam i zaczęłam biec w stronę mojego domu. W trakcie powrotu mój telefon zaczął wibrować. Zatrzymałam się, zdjęłam słuchawki i odebrałam. Dzwoniła Claudia.
- Co jest Młoda? - spytałam na wstępie.
- Gdzie Ty jesteś. Jest już południe, a Ty nawet wiadomości nie zostawiłaś, że wychodzisz.
- Biegałam, mogłaś się domyślić. Zaraz będę. - wytłumaczyłam się.
Schowałam telefon i dalej słuchając muzyki szłam powoli w kierunku domu. Nie spieszyło mi się za bardzo, ale znając Patrycję już nie może się doczekać, aż zobaczy Harry`ego. Nie raz na wspomnienie o nim tajemniczo się uśmiechała. Coś jest na rzeczy. Na takich rozmyślaniach doszłam do domu. Tak jak przypuszczałam, Patrycja nie mogła znaleźć sobie miejsca. Właśnie wychodziła z kuchni, aby zobaczyć czy to przypadkiem nie Harry wszedł do naszego domu.
- Yo.! - rzuciłam i poszłam do siebie. Ona natomiast poszła do kuchni.
Na górze się przebrałam, ale zostawiając czapkę. Siedziałam w pokoju już dobre czterdzieści minut wpatrując się w okno, gdy nagle usłyszałam krzyk Patrycji dobiegający z dołu:
- Chłopaki przyjechali.! Chodź!
Wzięłam tylko telefon i zbiegłam na dół, gdzie dziewczyny już wychodziły z domu. Wybiegłam z podwórka nie zważając na nie. Pędziłam w stronę domu Brian`a. Gdy na podjeździe zobaczyłam samochód Louis`a, a przy nim kilkanaście walizek, przyśpieszyłam jeszcze bardziej. Louis właśnie wychodził z domu.
- Looou! - wydarłam się. Chłopak spojrzał w moją stronę i szeroko się uśmiechnął. Szedł w moim kierunku, a ja nie zważając na chłopaków, którzy właśnie wyszli z domu, rzuciłam się na Louis`a. Uroczo się zaśmiał. Za mną już stały dziewczyny. Patrycja właśnie ściskała się z Harry`m, z czego ten był bardzo zadowolony. "Odkleiłam się" od przyjaciela i spojrzałam na resztę stojącą przy samochodzie. Wszyscy razem rozmawiali. Nie znałam trójki z całego towarzystwa, w przeciwieństwie do innych, ale muszę przyznać, że byli dość przystojni. Z Lou podeszłam do nich.
- Cześć - powiedziałam niepewnie. Wszyscy odwrócili się w moją stronę.
- Chłopaki to jest Nathalie. Nata to jest Liam, Niall i Zayn. - wskazał na każdego z chłopaków. Każdy podał mi rękę słodko się przy tym uśmiechając. Weszliśmy do domu....


 Nataa ; D

piątek, 20 stycznia 2012

Rozdział 2

Ze snu wyrwał mnie coraz bardziej denerwujący dzwonek budzika. Po omacku zaczęłam go wyłączać w efekcie czego spadł na podłogę. "Przynajmniej nie dzwoni" - pomyślałam. Zaraz po tym do pokoju wpadła Claudia.
- Zbieraj się.! Już przed 7.
Z wielkim oporem zeszłam z łóżka i poprawiając wygniecioną koszulkę poszłam do łazienki. Tam doprowadziłam się do stanu, żeby można było wyjść normalnie na ulicę.
- Nie lubię tak wcześnie wstawać - mruknęłam siadając obok siostry.
- Nie tylko Ty. - powiedziała podnosząc głowę z blatu stołu. - No dobra, chodźmy, bo później wcale nie wyjdziemy.
Zabrałyśmy torby sportowe i po dwie butelki wody dla każdej. Do budynku, w którym odbywały się próby nie miałyśmy daleko, więc po około 10 minutach przy rozmowie o Patrycji i Harry`m doszłyśmy na miejsce. Rozdzieliłyśmy się na korytarzu zaraz po wejściu do budynku. Claudia poszła w stronę drzwi znajdujących się po prawej stronie z tabliczką  " Matt & Claudia". Ja natomiast ruszyłam po schodach na pierwsze piętro. Weszłam do pomieszczenia które było oznaczone tabliczką " Nathalie & Lukas". Lukas już siedział na jednym z materacy znajdujących się przy ścianie.
- Siemanko śpiochu - przywitał się wstając.
- Dobry.. - mruknęłam i poszłam się przebrać do pomieszczenia obok. Po chwili wyszłam w spodniach dresowych i luźnej koszulce.
- Możemy zaczynać - powiedziałam już bardziej ożywionym głosem.
- Jasne. To co wczoraj ? - zapytał szukając odpowiedniej płyty
- Dawaj to.
Zaczęliśmy próbę. Próbę tańca. Hip hop. Uwielbiałam to. Z Lukasem zawsze świetnie mi się tańczyło, a w szczególności przy już wypracowanych układach.
- Mam dość - stwierdziłam po trzech godzinach tańca opadając na materac.
- Dobra, pół godzinna przerwa. Ja też padam. - powiedział kładąc się obok mnie.
- Słyszałem, że jednak nie jedziesz w tym roku na obóz. Prawda? - spytał po chwili.
- Prawda, prawda. W tym roku wakacje spędzam ze znajomymi, a w dodatku do Brian`a wpadają kumple, więc może być fajnie. A Ty co będziesz robić w te wakacje.?
- Miałem jechać z kumplami nad morze, ale nie wiadomo czy wypali. - opowiedział.
- Chyba telefon Ci dzwoni. - powiedział zamykając oczy.
- Rzeczywiście. - rzuciłam się pędem w stronę szatni. Zdążyłam w ostatnim momencie.
- Hallo.?
- Cześć Nathalie - rzekł Louis.
- Cześć Marchewcia. - przywitałam się.
- Nie przeszkadzam? - spytał. Zadając bezsensowne pytanie. Kto jak kto, ale on nie przeszkadzał mi nigdy.
- Jasne, że nie. Co tam u Ciebie słychać.? - spytałam tym razem ja.
- W zasadzie to dobrze, ale zawsze może być lepiej. Strasznie się cieszę, że już jutro Cię zobaczę. Stęskniłem się, wiesz?
- Ja z Tobą też. Te rozmowy przez Skype to nie to samo.
- No dokładnie. Harry no weź na niej usiądź to dopniesz. - zaśmiałam się po usłyszeniu tych słów. Jak zwykle Harry nabierze pół mieszkania rzeczy, których później wcale nie używa.
- Pakowanie trwa? - zapytałam.
- Taaa, - mruknął widocznie niezadowolony .
- Pozdrów i uściskaj go ode mnie. - powiedziałam z coraz większym uśmiechem malującym się na twarzy. 
- A mnie to już nikt nie uściska no nie.? - udawał smutnego.
- Będziecie się ściskać nawzajem. A zresztą lubisz przytulać Harry`ego. - stwierdziłam.
- No teeż.- zaśmiał się do słuchawki.
- Nataaa! - usłyszałam wołanie z sali.
- Louis, muszę kończyć Lukas wzywa. Do jutra. Pa.! - powiedziałam i cmoknęłam do telefonu.
- Pa Marchewcia - usłyszałam przed zakończeniem rozmowy.
Z Lukasem ćwiczyłam jeszcze ponad dwie godziny. Wyczerpana szłam w stronę domu, przyglądając się przy tym zakochanym parom, siedzącym na ławkach w parku.
" Fajnie by było się zakochać." - przemknęło mi przez myśl. W domu jak zwykle nikogo nie zastałam. Standardowo. Zrobiłam sobie kilka kanapek i z ulubionym sokiem poszłam do salonu. Sięgając po pilota zauważyłam rzecz, która przyciągnęła moją uwagę, a mianowicie...



Nataa  ; D

czwartek, 19 stycznia 2012

Rozdział 1 - od tego wszytko się zaczęło.

"Jesteśmy u Brian`a. Jak wrócisz, to masz przyjść. ; D"
Po powrocie do domu zamiast mojej siostry i przyjaciółki zastałam tylko tą karteczkę. Po wieczornym treningu nie miałam kompletnie siły. Z lodówki wyciągnęłam butelkę wody i z ulgą w końcu się jej napiłam. Usiadłam na parapecie w kuchni i zastanawiałam się nad wakacjami, które zaczynają się już za 3 dni. Na początku chciałam jechać na kolejny dwumiesięczny obóz, ale zrezygnowałam z tego. Te wakacje postanowiłam spędzić z siostrą i przyjaciółmi. Ciekawe czy coś z tego wyjdzie. Moje rozmyślania przerwała dzwoniący telefon.
- No co jest.? - odebrałam.
- Długo mamy na Ciebie czekać.? -  spytała jak zwykle zniecierpliwiona Patrycja.
- Dasz mi chociaż odsapnąć? - zaśmiałam się do telefonu.
- Masz 10 minut, czekamy. - odpowiedziała i tyle z nią rozmawiałam.
- Tak jest pani generał - powiedziałam do siebie i poszłam się zbierać.
Odłożyłam tylko torbę, ubrałam bluzę z kapturem, wzięłam telefon i mogłam wychodzić. Brian mieszkał ulicę dalej, więc droga nie zajęła mi zbyt dużo czasu. Szłam do nich słuchając mojej ulubionej playlisty. Ledwo co weszłam na podwórko już w drzwiach zobaczyłam opierającą się o framugę przyjaciółkę.
- No nareszcie! - krzyknęła.
Weszłam do domu jak do siebie. Poszłam do kuchni po szklankę z moim ulubionym sokiem, a następnie do salonu, w którym siedziały dziewczyny z Brian`em.
- No co tam? - zapytałam z uśmiechem.
- Wtorek - odparł jak zwykle inteligentnie chłopak.
- To wiem, ale dlaczego kazaliście mi tu przyjść, po taakim wysiłku. - zaśmiałam się.
- Chciałam Ci powiedzieć, że w tym roku WSZYSCY zostajemy tu na wakacje. Powtarzam WSZYSCY. - powiedziała Claudia z podejrzanym uśmiechem.
- A co jeśli ja mam plany.? - spytałam.
- Wiem, że nie masz. Odmówiłaś z propozycją obozu, to zostajesz w domu, a poza tym to będziemy mieć gości. - tak, jak zwykle wszystko wiedząca Patrycja.
- Że niby kogo.? -  spytałam zdziwiona.
- Moje loczki z Louis`em przyjeżdżają! - krzyknęła zadowolona.
Tak, ona uwielbia u chłopaków loki, wręcz je ubóstwia, a zwłaszcza u tych przystojnych.
- Serio? Kiedy?  Na ile przyjadą? - zadawałam masę pytań. Strasznie się cieszyłam, że znowu ich zobaczę. Stęskniłam się za nimi. Wariaci powracają - oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
- Spokojnie - zaśmiał się Brian -  będą u nas za 2 dni, a jak dobrze pójdzie to zostaną na całe wakacje. Aaaa.! Nie powiedziałem wam jeszcze o czymś. Nie tylko oni przyjadą.
- A kto jeszcze? -  weszła mu w słowo moja zadowolona siostrzyczka.
- Jeszcze 3 kolegów Harry`ego.
"Może być ciekawie. " - pomyślałam. U Brian` a posiedziałyśmy jeszcze trochę. Byłam podekscytowana, nie mogę się doczekać piątku. Coś przeczuwam, że będą to dwa niezapomniane miesiące.



Nataa ; D
Siemka Wszystkim.
mam zamiar opublikować jedno z moich opowiadań.
mam nadzieję, że będzie się podobało.
a mianowicie będzie o 3 przyjaciółkach i oczywiście o cudownej piątce chłopaków.
pozdro dla wszystkich.

ps.rozdziały zacznę dodawać od jutra. xd