Z pewnością siedziałabym dłużej na tej huśtawce, gdyby nie Lukas z Zayn`em, którzy wyszli na balkon w moim tymczasowym pokoju. Wiedziałam, że na mnie patrzą, ale starałam się to ignorować. Lukas oparł się plecami o barierkę przyglądając się zadowolonemu Zayn`owi, który coś mu opowiadał. Wstałam z huśtawki machając chłopakom. Odmachali, a ja weszłam do domu, by zrobić kanapki. Kroiłam pomidora, gdy poczułam dotyk na plecach i ten cholerny dreszcz. Już wiedziałam kto za mną stoi. Wyciągnął rękę, żeby zabrać jeden z plasterków leżących na desce, gdy dostał ode mnie ścierką po ręce.
- Gdzie z łapkami ?! - zaczęłam się śmiać z jego wyrazu twarzy. Usiadł grzecznie przy stole. Po chwili dosiadłam się do nich stawiając duży talerz pełen kanapek. Bawiłam się łyżeczką, gdy Zayn się odezwał:
- Radziłbym Ci teraz iść na górę i zacząć się pakować.
- Co? - spytałam zdziwiona.
- Jajco. - zaśmiał się Lukas. - Za dwie godziny macie samolot.
- Co za Łajzy! - krzyknęłam wbiegając na górę.
Za bardzo nie miałam co pakować, bo praktycznie nic nie wyciągałam z torby. Włożyłam tylko kilka ciuchów, w których już chodziłam i buty. Do torebki włożyłam telefon, dokumenty i okulary. Po piętnastu minutach byłam znów na dole.
- Szybko - stwierdził Lukas siedzący w fotelu niedaleko schodów.
- Ja nie jestem Tobą, żeby pakować się trzy dni. - wystawiłam mu język, a torby postawiłam w korytarzu. Zayn właśnie schodził ze schodów.
Lukas odwiózł nas na lotnisko. Przez całą drogę myślałam o tym jak zareagują na mnie w Londynie. Z zamyślenia wyrwał mnie głos przyjaciela oznajmiający, że jesteśmy już na miejscu. Wyszłam z samochodu biorąc torbę. Spojrzałam na uśmiechniętego Zayn`a i stwierdziłam, że jednak dobrze robię wracając z nim teraz. Pożegnałam się z Lukas`em, obiecując, że będę się odzywać i nie będę za bardzo szaleć. No normalnie jakbym słyszała mamę. W ciągu następnych 35 minut znaleźliśmy się w samolocie lecącym prosto do Londynu. Lecieliśmy już jakieś 20 minut, gdy szturchnęłam Zayn`a wyciągając mu słuchawki z uszu.
- Stało się coś? - spytał otwierając oczy.
- Nie. Tylko nie wiem jak zareagują na moje pojawienie się w domu. - powiedziałam patrząc w okienko.
- A jak mają zareagować? Wszyscy będą się cieszyć, a Lou to chyba odda mi wszystkie marchewki, jak zobaczy, że Cię przywiozłem. - zaśmialiśmy się na myśl o Lou. Już spokojna usiadłam w fotelu wsłuchując się w piosenki lecące z mojego telefonu.
- Gdzie Nathalie? - spytał Lou podchodząc bliżej okna, tak, że słyszałam co mówi. Zayn mu coś odpowiedział, a ten tylko pokiwał głową i dosiadł się do Niall`a jedzącego żelki. Patrzyłam tak na nich i wiedziałam, że zrobiłam źle wyjeżdżając. Mój telefon wydał dźwięk oznaczający sms`a. Był od Zayn`a. " Czas na Twoje wielkie wejście. ; D ". Uśmiechnęłam się. Schowałam telefon do kieszeni i weszłam do salonu.