piątek, 27 kwietnia 2012

Rozdział 41.

[ Perspektywa Claudii ]
Gdy Nathalie kłóciła się z mamą i z Amy usiadłam na leżaku chowając się w cieniu. Wzrokiem przejechałam po wszystkich i westchnęłam opierając głowę na ręce. Dlaczego ja zawsze mam takiego pecha do facetów. Najpierw jeden wyjeżdża do innej, teraz kolejny ma dziecko też z inną. Tylko dlaczego to ja nie mogę być tą inną. Podniosłam wzrok ze swoich kolan na rozmawiającego Liam`a. Stał opierając się rękę o belkę od altanki w niebieskich spodenkach i koszulce na krótki rękaw. Na ręce jak zwykle miał swój czarny zegarek. Włosy wcale nie ułożone tylko roztrzepane na wszystkie strony, w których wyglądał na prawdę pociągająco. Przygryzłam wargę i obserwowałam  jego brązowe oczy, które co chwilę znikały pod powiekami, lekko rozchylone usta, które co chwilę zamykały się i otwierały by wypłynęło z nich kilka słów kierowanych do chłopaków. Patrząc tak na niego włożyłam do uszu nierozłączne ze mną słuchawki i wsłuchiwałam się w muzykę do walca, wyobraziłam sobie jakby to było gdybyśmy byli razem, bez Sarah i jej dziecka i ich dziecka.

Musiałam się porządnie zdrzemną na tym leżaku, bo powoli robiło się ciemno. Podniosłam się i wyciągnęłam z uszu słuchawki, z których już i tak nie płynęła muzyka, bo telefon do którego były podłączone się rozładował. Wstałam z leżaka i poprawiając koszulkę, która trochę mi się podwinęłam ruszyłam w stronę domu. Wszyscy stali koło altanki rozmawiając z ....z Sarah?! Co ta sika tu robi?! Zrezygnowałam z pójścia do domu i skierowałam się w ich kierunku.
- Czego ty tu szukasz? - wysyczałam w jej kierunku, kiedy przecisnęłam się pomiędzy Lou a Hazzą.
- Chciałam wszystko wytłumaczyć. - powiedziała, już nie tak pewna siebie jak przy ostatniej rozmowie.
- Tu nie ma czego tłumaczyć, wiem jak się robi dzieci. Zejdź mi z oczy, ty i twoje dziecko.
Miałam wielką ochotę ją w tym momencie uderzyć lub zrobić cokolwiek innego, żeby choć w małym stopniu poczuła ból jaki czuję ja, kiedy Liam jest blisko a nie mogę go ani dotkną, a tym bardziej pocałować.
- Właśnie. To jest moje dziecko. - zaczęła patrząc przepraszająco na Liam`a. - Tylko moje dziecko. Moja, a nie moje i Liam`a. Przepraszam.
Ostatnie słowa wyszeptała, a ja w tym momencie poczułam wielką ulgę. Mój Liam, nie jest ojcem tego dziecka, już nic go z nie łączy. Payne stał chwilę zdezorientowany, lecz po chwili na jego idealnych utach pojawił się uśmiech i przytulił stojącą obok niego Patrycję, lecz gdy Loczek zabijał go wzrokiem puścił ją i w końcu spojrzał na mnie.Widziałam w jego oczach radość, radość która i ja także czułam w sobie. Zrobił zaledwie dwa kroki w moją stronę, a już prawie stykaliśmy się ciałami. Jakby bojąc się, że zaraz się rozpadnę dotknął delikatnie mojej ręki łapiąc ją w swoją. Wpatrywał się we mnie z taką intensywnością jak nigdy wcześniej.
- Claudia. - pogładził palcem wierzch moje dłoni. - Claudiuś, kochanie. Słyszałaś? Nie będę ojcem. Teraz może być tak jak wcześniej.
Uśmiechnęłam się do niego delikatnie kiwając potakująco głową. Po policzku spłynęła mi łza.
- Nie płacz. Jest już dobrze.
Starł mi ją delikatnie z policzka przy okazji delikatnie go gładząc.
- To ze szczęścia Li.
- Mój Aniołek.
Zbliżył się jeszcze bardziej i pocałował. Tak jak wtedy w klubie, delikatni ale z uczuciem. Oderwaliśmy się od siebie, a ja przygryzając wargę wtuliłam się w niego.
- Mój Li. -  mruknęłam w jego szyję i pogładziłam po niej delikatnie.

[ perspektywa Nathalie ]
Moja siostrzyczka jest już szczęśliwa  panem Payne`m. Właśnie siedzą na fotelu w salonie tuląc się do siebie i rozmawiając. Zgarnęłam paczkę papierosów i wyszłam z domu. Usiadłam w moim ulubionym fotelu w altance podkurczając nogi i wyciągając z paczki jednego z papierosów. Jakoś nie miałam ochoty na siedzenie w domu, gdy jest w nim Amy. Z chęcią bym jej się stąd pozbyła raz na zawsze, ale nie chcę robić jeszcze większej przykrości mamie. Obracałam mały nałóg pomiędzy palcami zastanawiając się czy go zapalić. To była moje jedyna okazja, bo Zayn poszedł z Lou i Niall`em do sklepu po jakieś żarcie do filmu. Jednak zrezygnowałam z zapalenia tego małego cholerstwa i wstałam z fotela odkładając papierosy na mały stoliczek przy wyjściu. Patrząc na swoje buty wyszłam z altanki wpadając na kogoś. Podniosłam wzrok patrząc na Zayn`a z żelkami w ręku.
- A ty co tu sama siedzisz? - spytał odgarniając mi kosmyk włosów z twarzy.
- Musiałam pomyśleć. 
Złapałam jego rękę i splotłam nasze palce ze sobą.
- To chodź pomyślimy razem. - pociągnął mnie za rękę wchodząc do altanki. Usiadł wygodnie na kanapie kładąc rękę na oparciu, posadził mnie przed sobą, tak, że opierałam się o jego klatkę piersiową Otworzył żelki i włożył sobie jednego do ust, a po chwili zrobił to samo ze mną. Gdy chciałam ugryźć kawałek żelka, którego trzymał w ręce odsunął mi go od twarzy.
- Ej, no.
Odchyliłam twarz do tyłu i spojrzałam w jego oczy. Cmoknął mnie w czoło i słodko się uśmiechnął. Wstałam chcąc położyć się inaczej.
- A ty gdzie się wybierasz? - posadził mnie ponownie, prawie na sobie.
- Chciałam się położyć.
Podniosłam się ponownie i położyłam głowę na jego kolanach. Swoje nogi natomiast przerzuciłam przez oparcie kanapy. 
- Tak mi zdecydowanie wygodniej. - mruknęłam łapiąc jego dłoń i bawiąc się palcami. Wolną rękę przejechał po mojej twarzy i delikatnie po szyi. Pochylił się i pocałował mnie tam, gdzie przed chwilą znajdowały się jego palce.
- Nie rób tak.
- Czemu? - zawiesił swoją twarz zaledwie kilka centymetrów nad moją.
- Bo od tego wszystko się zaczyna. - powtórzyłam jego dzisiejsze słowa.
- Zawsze możemy wrócić do domu Brian`a. 
Wzruszył ramionami i znów jego usta zetknęły się z moją szyją. 

[ perspektywa Zayn`a ]
Zaledwie godzinę temu wróciliśmy do swojego domu, a ja już tęskniłem za swoją Nathalie. Usiadłem na łóżku, na którym dziś się kochaliśmy. Jeszcze nigdy nie traktowałem tak żadnej dziewczyny, a było ich na prawdę sporo. Nathalie kocham, jestem tego pewny. Położyłem się na plecach na łóżku przywołując w myślach wydarzenia związane tylko z nią. Na wspomnienie o samym pocałunku czy jej uśmiechu moje serce waliło jak oszalałe, jakby chciało wylecieć z mojej piesi i znaleźć się przy niej, przy mojej Nath.
- Stary, ale wpadłeś. - zaśmiałem się cicho i zamykając oczy ponownie zacząłem o niej myśleć. 

__________________
No cześć wam! 
Beznadzieja, beznadzieja, beznadzieja -,- Nie podoba mi się to, a tak długo nad tym siedziałam, bo nie było czasu, aby pisać.

sobota, 21 kwietnia 2012

Rozdział 40.

- Przecież mogliśmy zostać z resztą. - powiedziałam, gdy weszliśmy do domu.
- Może i tak, ale wtedy nie mógłbym zrobić tego.
Zamknął za nami drzwi i przyparł mnie do ściany. Położył dłonie na moje policzki i pocałował, co chwilę pogłębiając pocałunek. Położyłam mu dłonie na karku przyciskając jeszcze bliżej siebie, pragnąc go jeszcze bardziej niż przed chwilą. Jego dłonie powędrowały na moje biodra wsuwając się pod białą koszulkę. Dłońmi zaczął jeździć po moich plecach, przenosząc je coraz wyżej. Wplotłam mu palce we włosy, gdy przygryzł płatek mojego ucha i pocałunkami zaczął obsypywać szyję. Odchyliłam głowę, by miał do niej lepszy dostęp i zamruczałam przeciągle. Na chwilę się ode mnie oderwał, ale tylko po to, żeby zdjąć ze mnie t-shirt, który blokował mu dostęp do mojego ciała. Zdjął, przepraszam, zdarł ze mnie i to dosłownie górną część mojego ubioru.
- Lubiłam tę bluzkę. - mruknęłam, gdy ponownie zaczął całować moją szyję.
- Kupię ci inną. - odpowiedział przygryzając skórę na mojej prawej piersi. Jęknęłam. Zaczęliśmy się kierować schodami na górę, nadal nie przestając się całować i powoli do siebie dobierać. W połowie drogi podniósł mnie, a ja oplotłam go nogami w pasie. Włożyłam ręce pod jego koszulkę i zaczęłam delikatnie drapać jego napięte plecy. Pokonał ostanie kilka schodów i ponownie przyparł mnie do ściany. Ręce wsunął w tylne kieszenie moich spodni, delikatnie ściskając moje pośladki. To już przegięcie, ten chłopak doprowadza mnie do takiego szału, że chcę go coraz bardziej. Podciągnęłam jego czarny podkoszulek, który za chwilę znalazł się na podłodze, a ja zobaczyłam to cholernie dobrze umięśnione ciało, którego w tym momencie niewyobrażalnie pragnęłam. Opuszkami palców przejechałam po jego opalonym torsie. Przymknął oczy, widocznie mu się spodobało. Kolejny raz zrobiłam to samo, tym razem zatrzymując się na pasku od spodni. Przygryzłam dolną wargę patrząc na to co właśnie w tych spodniach się kształtowało. Zayn widząc moją minę, podążył za moim wzrokiem. Uśmiechnął się cwaniacko i wpił się w moje usta. Ten pocałunek utwierdził nas w tym, że właśnie tego chcemy, że chcemy się kochać tu, w domu Brian`a, nie zważając na nic. Szybkim ruchem otworzył drzwi do swojej tymczasowej sypialni i wepchnął mnie do niej, zamykając drzwi na klucz. Stałam zaledwie kilka kroków do łóżka, ale gdy zaczął ponownie mnie całować, natychmiast się na nim znalazłam. Leżałam pod ciężarem jego ciała, kiedy on całował moją szyję co chwilę ją przygryzając. Schodząc niżej, zaczął pieścić moje piersi, które nadal były w koronkowym staniku. Zdjął je jednym zgrabnym ruchem i zaczął powoli je całować, przygryzać, ssać. Wygięłam się w łuk, gdy zaczął schodzić niżej. Całował mnie po brzuchu, gdy zatrzymał się i spojrzał na moją twarz. Byłam pewnie cała czerwona z tego cholernego podniecenia, które mi fundował. Wyszczerzyłam się jak głupia dając mu znak, żeby działał dalej. Zsunął ze mnie spodnie i zostałam tylko w niebieskich majtkach. Gdy jego ręka znalazła się na wewnętrznej stronie moje uda, zmieniałam pozycję to tym razem to ja górowałam. Całowałam go po torsie siedząc na nim okrakiem. Opuszkami palców zaczęłam krążyć po jego umięśnionym brzuchu, zjeżdżając coraz niżej. Widząc jego minę i zamglone oczy zaczęłam posuwać się dalej, chciałam dać mu przyjemność. Rozpięłam pasek jego spodni, a po chwili rozporek cały czas patrząc się w jego brązowe oczy. Przygryzł wargi, gdy dotknęłam jego przyrodzenia. Przejechałam po nim dłonią, przez opinające go bokserki. Przymknął oczy, odchylając głowę w tył. Z jego pomocą zdjęłam z niego spodnie i leżał teraz przede mną tylko w szarych bokserkach. Położył mnie na łóżku i ponownie zaczął całować mój brzuch zjeżdżając coraz bliżej do linii bielizny. Ręką przejechał po moim udzie, przenosząc ją coraz wyżej. Westchnęłam głośno. (...) Zaczął mnie już drażnić swoim zachowaniem, bo gdy był już bardzo bliski wejścia we mnie, zaraz się odsuwał i ponowienie nasze usta się łączyły. Zrobił tak już kolejny raz.
- Nie baw się ze mną. - wygięłam się w łuk, kiedy włożył we mnie dwa palce i zaczął nimi rytmicznie poruszać. - Nie Zayn, to nie to.
W końcu zrozumiał, rozchylił moje nogi i energicznie wbił się we mnie. Jęknęłam głośnio. Zaczął przyśpieszać, nadając temu wszystkiemu rytm. W powietrzu unosiło się porządnie i rozbrzmiewały głosy podniecenia. Oddychałam coraz głośniej, zresztą Zayn też. Przyśpieszył coraz brutalniej we mnie wchodząc. Już za chwilę powinniśmy dojść i tak też było. Opadliśmy zmęczeni na poduszki wzdychając głośno.

- Zepsułeś mój stanik, nie wspominając już o rozerwanej bluzce. - powiedziałam zbierając porozrzucane ciuchy po całym domu
- Nie przesadzaj. - pocałował mnie w kark. - Weź coś mojego. 
- Nie mam innego wyjścia. 
Wyciągnęłam z jego szafki czarny t-shirt, taki, żeby nie było widać, że nie mam na sobie górnej części bielizny. 
- Lubię cię taką. - stwierdził Zayn opierając się o framugę drzwi.
- Taką nieogarniętą? - spytałam odwracają się w jego stronę.
- Taką wymęczoną, kotku. 
- Niewyżyty. - mruknęłam do siebie, związując włosy.

Szliśmy do domu trzymając się za rękę. Zayn puścił moją rękę i włożył ją w tylną kieszeń moich spodni.
- Boże Zayn. - zaśmiałam się.
- No co?
- Mało ci? 
- Zawsze mi będzie mało. - wzruszył ramionami i pocałował mnie w policzek.
- Głupek. Niewyżyty głupek. - zaśmiałam się i weszliśmy na podwórko mojego domu.
- Jesteśmy! - krzyknęłam na wejściu, lecz odpowiedziała mi tylko cisza. Wyszliśmy na taras, a tam znajdowało się całe towarzystwo łącznie z Lukasem i Sebastianem. 
- Lukas! Kochany! - krzyknęłam i podbiegłam do przyjaciela.
- Nata! - przytuliłam się do niego.
- Czemu nie masz na sobie stanika? - spytał szeptem puszczając mnie. Zarumieniłam się patrząc na Zayn`a rozmawiającego z Sebastianem i Louis`em. 
- Rozumiem. - zaśmiał się. - Widzę, że jednak jesteście razem. Przeczuwałem to od momentu kiedy po ciebie przyleciał.
- Jesteśmy. - potwierdziłam. - Ty mi lepiej powiedz : jak z ciocią ?
- Zdecydowanie lepiej, dlatego tu jestem. Stęskniłem się za wami. 
- Ja za tobą też, bardzo. - ponownie się do niego przytuliłam.
Postanowiłam ubrać coś innego i tym razem z pełną bielizną. Krótkie spodenki i kolorowy podkoszulek był najlepszym rozwiązaniem. Zeszłam na dół i myślałam, że coś mnie trafi. Mój dobry humor prysł momentalnie, gdy zobaczyłam Amy lgnącą do mojego Zayn`a, mojego chłopaka. Podeszłam do nich szybkim krokiem. 
- Co jest? - spytał Sebastian stojący mi na drodze.
- Zaraz zobaczysz. 
Szarpnęłam Amy za rękę tak, że odwróciłam ją w swoją stronę.
- Wyjdź dopóki jestem jeszcze miła. 
- Co? - spytała z głupią miną.
- Odejdź od mojego chłopaka dopóki jestem miła, bo zaraz zacznie robić się nie przyjemnie.
- Nie zabronisz mi gadać z nim i z nikim innym. - powiedziała pewna siebie.
- Właście, że ci zabronię. Więc z łaski swojej rusz to swoje sylikonowe dupsko z mojego terytorium albo ci w tym pomogę. - powiedziałam już na skraju wytrzymania. 
Odwróciła się do mnie plecami i zaczęła coś tam gadać do Zayn`a.
- Przegięłaś i dobrze o tym wiesz! 
Chwyciłam ją za rękę i zaczęłam ciągnąć w stronę domu. W drzwiach tarasowych stanęła moja mama z David`em.
- Nathalie! Co ty robisz?!
- Pozbywam się nie potrzebnych rzeczy do mojego szczęścia! 

 _________________
Dedykacja dla mojej Dużej *__* < 3 Mam nadzieję, że nie będziesz zawiedziona. *.*
+ A wy? Jak wam się podoba ich pierwsze zbliżenie? Nie umiem pisać takich scen -,-
+  http://1dsidebyside.blogspot.com/ - wbijajcie na moje drugie opowiadanie. ;D

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Rozdział 39.

- Pamiętasz może Chrisa? - spytałam Patrycji.
- Nie, ale wiem, że zaraz mi przypomnisz.
- Mówi Ci coś kolega Lukasa z klubu.
Chwilę się zastanawiała po czym przytaknęła.
- No i co z nim? - spytała.
- Idziemy z nim się wieczorem pobawić. - powiedziałam puszczając jej oczko.
Do salonu wtargnęła moja mama.
- Nathalie jak ty wyglądasz?!
- No jak? Normalnie.
- To dla Ciebie jest normalnie. Wszystko Ci przez tą sukienkę widać.
- Mi widać?! A jak Amy tak chodzi to nic jej nie mówisz!
- Ona jest...
- Tak jak zwykle na nią masz wytłumaczenie. Dzięki, idę się przebrać.
- Nathalie! - krzyknęła jeszcze za mną. Po chwili na piątrze pojawiła się Patrycja.
- Tobie też kazała?
- Jak widzisz. - odpowiedziała i zniknęła w swoim pokoju.
Chwilę później schodziłyśmy na dół już inaczej ubrane, ja standardowo w dresach, a Patrycja w krótkich szortach i bluzce. Chłopacy nadal siedzieli wokół mojej cudownej siostrzyczki Amy.
- Co będzie na obiad? - spytała otoczona chłopakami lafirynda.
- To co sobie wygrzebiesz w śmietniku przed domem. - mruknęłam, chłopacy wybuchnęli śmiechem, a mama jak zwykle mnie skarciła.
- Nathalie!
- Wiem! - weszłam do kuchni wraz z Patrycją.
- To robimy ten obiad? - spytała opierając się o blat.
- Wolę robić to niż patrzeć się na nich. Rzygać mi się chce jak na nią patrzę. - powiedziałam, udając wymioty.
- Popieram.
Zabrałyśmy się za robienie domowej pizzy, co wychodziło nam najlepiej. Poszło nam dość szybko. Gdy wyciągałam gotową pizzę z piekarnika Patrycji poleciałam rozstawienie talerzy, co było głupim pomysłem, bo zapatrzona w okno upuściła jeden z nich. Do kuchni wpadli chłopcy z Niall`em na czele.
- Co tam takiego zobaczyłaś? - spytałam podchodząc do okna.
- Kogo to Volvo? - pokazała na samochód stojący na naszym podjeździe.
- Samochód jak samochód. Pff, nic ciekawego. - Zayn stanął za nami też patrząc się w stronę auta.
- OMG! Czy ty widzisz to samo co ja? - szturchnęłam Patrycję, kiedy z samochodu wysiadł wysoki przystojny szatyn. 
- Nie wierzę! Misiek! - krzyknęła Patrycja i razem wybiegłyśmy z kuchni. Chłopcy wyszli za nami.
- Misiuuuuuuuuuuuu! - rzuciłam się na naszego gościa. 
- No cześć Urwisie. - przytulił mnie do siebie. - A gdzie moja Mała?
- Cześć Bastian. 
- Już się nie przywitasz ze sowim najlepszym, najcudowniejszym....
- Ah weź przestań. - podeszła do swojego brata i pocałowała go w policzek.
Chłopcy nadal stojący na schodach zaczęli pomiędzy sobą szeptać :' Kto to do cholery jest?".
- On mówi 'Mała' do mojej Małej.  - Hazza już nieźle wpieniony stał pomiędzy Zayn`em, a Louis`em.
- Daj spokój stary. - Malik szturchnął go w bok, patrząc z zacięta miną na Sebastiana - Myślisz, że zostanie tu długo? 
- Oby nie. 
- Ważne, żeby miał coś do żarcia. - Rzucił Niall podjadając kawałek pizzy.
- A ty tylko o jednym. - mruknął Liam. - Chyba nie będzie tak źle. Dacie radę. - poklepał ich po plecach i wszedł do domu, a za nim reszta. 
Zaprosiłyśmy Sebastiana do domu i podałyśmy wcześniej zrobiony obiad. Mama z Davidem i Amy wyszli na miasto, więc byliśmy tylko my. Patrycji zleciłam pokrojenie pizzy, a sama wykonałam jej zadanie, żeby nie pobiła jeszcze jednego talerza. 
- No to co tam u ciebie, Sebastian? - spytałam siadając po jego prawej stronie. 
- Wszystko dobrze, bez większy zmian. 
- A co tam u mojej siostrzyczki? - rozczochrał włosy Patrycji.
- Weź te łapy. - zaśmiała się odtrącając jego rękę. - Ja jestem szczęśliwa. 
- A no właśnie. Gdzie siedzi to twoje szczęście? 
Harry jedząc pizzę, zakrztusił się. Liam siedzący obok niego poklepał go po plecach. Harold po przełknięciu tego kawałka pizzy, wstał i wyciągnął rękę ku Sebastianowi.
- Harry, Harry Styles. 
- Sebastian Carter. My sobie jeszcze później pogadamy. - uścisnął dłoń, dla chłopaka swojej siostry.
- Sebastian. - Louis rozsiadł się na krześle. - Słuchaj. Mogę ci mówić Seba, tak? Tak, to słuchaj. Seba, na długo tu przyjechałeś? Masz dziewczynę? Opowiedz nam coś o sobie. 
Wszyscy się zaśmiali, a Louis wydał się na prawdę tego wszystkiego ciekaw. 
- Wiesz co, już cię lubię. - Sebastian oparł ręce na naszych krzesłach. 
- Nie schlebiaj mi. - Marchewa machnęła rękę, czym wywołał kolejny wybuch śmiechu.
- Właściwie to jestem tylko przejazdem, bo jadę po swoją dziewczynę do rodziny, a tak poza tym to gram w baseball. - odpowiedział Seba. 
- Zawodowo grasz? - zapytał Zayn, któremu chyba ulżyło, po usłyszeniu wzmianki o dziewczynie gościa.
- Nie można tego tak nazwać. Jestem tam w jakieś miejscowej drużynie, to tyle. Wolę tak sobie z kumplami pograć. 
- A tak zmieniając temat, to Patrycja nigdy nie wspominała o bracie. - wyseplenił Niall pochłaniając kolejny kawałek pizzy.
- Wiesz, nie było się kim chwalić. - wzruszyła ramionami Patrycja.
- Chyba dawno tak porządnie nie oberwałaś, co? - szturchnął ją brat.
- Uważaj sobie! - oddała mu śmiejąc się przy tym.
- Coś ostatnio wspominałaś, że macie małe problemy z najmłodszą. Gdzie ona jest? 
- U siebie, rzadko do nas schodzi. - odpowiedziałam odstawiając pusty talerz. 
- Idę sobie z nią pogadać. -powiedział i zniknął na górze.


Siedzieliśmy na porozkładanych leżakach grzejąc się w słońcu. 
- Tak jakoś tu cicho. - stwierdziłam zdejmując okulary. 
- To sobie pośpiewaj. - mruknęła Patrycja leżąca z głową na klatce Harry`ego, który głaskał ją po włosach. 
- A idź ty. 
Wstałam z leżaka i poszłam do naszej nowoczesnej altanki. Wystawiłam z niej kilka głośników i wszystko podłączyłam do sprzętu w środku. Puściłam nasze ulubione zremiksowane piosenki i od razu tak jakoś przyjemniej się siedziało. Na moim poprzednim miejscu siedział już zadowolony z życia Malik.
- Chyba sobie żartujesz. - stanęłam nad nim z założonymi rękami.
- Niby czemu. - rozłożył się jeszcze bardziej.
- Posuń tyłek. - usiadłam na skraju leżaka. 
- Wiesz, mam inny pomysł. - usiadł sadzając mnie na swoich kolanach. - Od razu mi wygodniej. 
- Komu jak komu. - powiedziałam patrząc w stronę Louis`a i Niall`a, którzy przeglądali wyciągnięte przeze mnie płyty z nagraniami. 
- Ej, czemu się dąsasz? - odwrócił mi twarz w swoją stronę.
- Nie dąsam się. - wzruszyłam ramionami. 
- Właśnie widzę. 
- Tak, teraz ty się obraź! - wstałam z jego kolan. - Tak bo, to ja bajeruje twoją siostrę i patrzę się w nią jak w obrazek, tak, to moja wina! 
Wszyscy skierowali swój wzrok na nas. 
- To o to ci chodzi. - Zayn również wstał.
- A o co innego. Obudziłam się rano i chciałam się do ciebie przytulić,a ciebie nie było, okej. Schodzę na dół, a wy tworzycie kółeczko westchnień do tej Larwy!
- Nie tworzę żadnego kółeczka, po prostu z nią rozmawiałem. - złapał moją rękę.
- Rozmawiałeś, rozmawiałeś. - pokręciłam głową. - Z nią to rozmawiasz, a nie tak jak z innymi.
- O co ci teraz chodzi? To już nie mogę porozmawiać z Amy, bo ty jej nie lubisz i nie akceptujesz. 
- Tego nie powiedziałam! - wyrwałam rękę z jego uścisku i weszłam do domu mijając się w drzwiach z Claudią i Sebastianem. 
- A tą co ugryzło? - spytała Claudia. 
- Nic! - odkrzyknęłam ze schodów. Zamknęłam się w pokoju głośno trzaskając drzwiami. - Co za pieprzona Lafirynda!
Nałożyłam słuchawki puszczając muzykę na ful i położyłam się na łóżku zamykając oczy. Gdy wsłuchiwałam się w tekst piosenki mojego ulubionego rapera, ktoś zdjął mi słuchawki z uszu. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Zayn`a.
- Nathalie. 
- Ja tego słuchałam. - powiedziałam zabierając mu słuchawki i ponownie je sobie założyłam. 
- Teraz to mnie posłuchasz. - wyrwał mi je i położył na biurku. Wzrok przeniosłam na zdjęcie stojące na szafce, byle by tylko nie patrzeć w jego oczy.
- Co się z tobą dzieje? - zapytał. - Najpierw robisz wielką aferę z tego, że kiedyś podobała mi się Patrycja. Okej rozumiem, to twoja najlepsza przyjaciółka. Teraz masz problemy, bo rozmawiam z twoją siostrą. O co ci tak na prawdę chodzi? 
- Nie rozumiesz! Najpierw była Patrycja, z nią ci przeszło, spoko. Teraz jestem ja, a później może się przerzucisz na Amy lub Claudię... boję się.
- Czego? - pogładził mnie po wierzchu dłoni.
- Że cię stracę, że kolejny raz będę cierpieć, że...
- Słonko. - przytulił mnie do siebie. - Nikogo nie stracisz, a na pewno nie mnie. 
Pogładził mnie delikatnie po policzku. Kurczę, kocham tego chłopaka - pomyślałam i uśmiechnęłam się do swoich myśli.
- Z czego się szczerzysz? - przejechał dłonią po moich wykrzywionych w uśmiechu wargach.
- Ze swoich myśli. - także dotknęłam jego twarzy.
- A co takiego masz na myśli? 
- Że Cię kocham. - cmoknęłam go delikatnie w usta. 
- E.ee - pokręcił głową. - Tak to się robi.  
Wpił się w moje usta, co chwilę jeszcze bardziej pogłębiając pocałunek. Na zakończenie przygryzł delikatnie moją dolną wargę.
- Ej. Co to miało być? 
- Kara. - stwierdził rozkładając się na moim łóżku, tak, że praktycznie dla mnie nie było miejsca. Położyłam się obok niego, ale było mi nie zbyt wygodnie, więc położyłam głowę na jego klatce piersiowej, a nogi wplątałam w jego. 
- Tak mi zdecydowanie wygodniej. - mruknęłam w jego tors. 
- Zdecydowanie. - przytaknął, kładąc mi rękę na biodro. Zaczęłam palcem kreślić jakieś wzory na jego brzuchu.
- Mogłabyś przestać?
- Czemu? - spytałam podnosząc głowę i patrząc w jego oczy.
- Bo od tego miziania się wszystko zaczyna.
- Tak? - nie przestawałam tak robić.
- Nathalie. 
- Okej, okej. - podniosłam się siadając na łóżku. - Chodź, bo sobie jeszcze coś pomyślą. 
- Jesteś zawiedziona. - przytulił się do moich pleców.
- Nie. Może to i lepiej, jeszcze by ktoś wszedł. - wzruszyłam ramionami. 
- Wiesz, mam pewien pomysł. - poderwał się z łóżka ciągnąc mnie za sobą. 
- Co ty kombinujesz? - spytałam, gdy schodziliśmy ze schodów. 
- Zobaczysz. - wyszczerzył się. 
- Mam się bać? - stanęłam na ostatnim schodku, tak, że byłam z nim prawie równa. 
- Chyba nie. - przerzucił mnie przez swoje ramię i wyszedł na zewnątrz. 
- Puść mnie. - śmiałam się.
- Jeszcze nie. - powiedział i posmyrał mnie po nodze, co było przyjemnym uczuciem. - My wychodzimy i nie wiem o której możemy wrócić, jak coś to nie czekajcie. 
- Już pogodzeni? Szybko. - podsumował Harry wiszący nad Patrycją. 
- Oni chyba teraz idą się godzić. Nie widzicie jego zadowolonej miny? - tym razem odezwał się Louis. 
- Zabawne! - krzyknęłam jeszcze zanim Zayn zdążył wyjść z podwórka. - Gdzie ty mnie niesiesz?
- Niedaleko. 
- A może mnie postawisz? Nie chcę świecić tyłek przed przechodniami. 
- Jak dla mnie to możesz świecić. - postawił mnie na chodniku, opierając o płot sąsiadów. - I nie tylko tym. 

- Na pewno chcesz żebym to robiła? - poruszałam znacząco brwiami. 
- Może lepiej nie. - uśmiechnął się ukazując jej dwa rzędy białych zębów. - A teraz chodźmy, do wieczora zbyt dużo czasu nie mamy. 

Pociągnął mnie za rękę.  
- No ale gdzie idziemy? - spytałam, gdy dochodziliśmy do domu Brian`a, który obecnie zajmowali.
- Właściwie to jesteśmy na miejscu. 

____________
Wróciłam < 3 Cieszycie się? Bo ja tak. ;D 
czytajcie i komentujcie Cholery < 3 

piątek, 13 kwietnia 2012

...

Szkoła, chyba jedno miejsce gdzie można spotkać prawie wszystkich swoich znajomych, ale co z tego jeśli właśnie oni uważają Cię za kogoś całkiem innego niż jesteś. Niby zawsze jesteś w towarzystwie którejś z koleżanek lub oddanego kolegi, niby zawsze się uśmiechasz i żartujesz, z zewnątrz wygląda, że wszystko jest okej. Właśnie z zewnątrz, natomiast w środku rozsadza się na miliardy kawałków, które później tak cholernie trudno poskładać w jedną pozytywnie funkcjonującą całość.
Piątek trzynastego, jeden z najgorszych dni mojego życia. Głupie żarty na prawdę mogę się przerodzić w coś poważnego. Coś cholernie poważnego, coś co cholernie boli nie zważając na wiek czy płeć. Stracić przyjaciela, który jest dla Ciebie cenniejszy niż połowa jak nie większość ludzi, których znasz jest to cholernie pieprzony cios poniżej pasa. Zdaję sobie sprawę, że to jednak moja wina, bo to jak zwykle ja wszystko pieprzę, ale w chuj ciężko jest się przyzwyczaić do myśli, że możesz zostać w tym pieprzonym świecie sama bez kogoś takiego jak on/ona. Dlatego nie popełniajcie takiego błędu i nie znikajcie z czyjegoś życia, kiedy on tego nie chce, uwierzcie, że z tego może wyjść coś o wiele gorszego. Chciałam wam oświadczyć, że zawieszam obydwa blogi do odwołania. Muszę się ogarnąć, by nie stracić do końca osoby, na której mi cholernie zależy.

Odwołajmy się do tego co było, to nie pieprzona miłość, to coś więcej, to prawdziwa przyjaźń...

wtorek, 10 kwietnia 2012

Rozdział 38.

Gdy Nathalie z Zayn`em byli na spacerze, Patrycja z Haroldem zamknęli się w pokoju.
- To co robimy? - spytała Patrycja zalotnie się uśmiechając.
- Wiesz, mam już pewien pomysł. - Harry podszedł do niej bliżej, kładąc jej ręce na biodra.
- Jaki, panie Styles? - swoje dłonie umieściła na jego karku.
- Mogę ci zademonstrować. - przejechał językiem po swoich ustach. Zrozumiała aluzję i przygryzła dolną wargę.
- Może ci tego nie mówiłem, ale jak tak robisz, to mam wielką ochotę cię pocałować. - wymruczał zbliżając się jeszcze bardziej.
- No to na co czekasz, kotku. - dla zabawy rozpięła dwa pierwsze guzki od jego koszuli. Co u niego wywołało natychmiastową reakcję. Jego ręce,  które do tej pory znajdowały się na biodrach dziewczyny powędrowały w górę, podwijając przy okazji jej bluzkę, ręce zatrzymał na żebrach speszonej Patrycji. Tym razem to ona  wykonała ruch. Zaczęła rozpinać kolejne guziki jego niebieskiej koszuli, gładząc go przy tym po już odkrytym torsie. Gdy zaczęła delikatnie drapać jego napięte ciało, przymknął oczy z przyjemności jaką to u niego wywołało. Energicznie zdjął z niej obcisły podkoszulek, a jego oczom ukazały się dwie jędrne piersi w czarnym koronkowym staniku. Ujął jej twarz w dłonie i namiętnie pocałował, zatapiając ręce w jej długich lekko kręconych włosach. Odwzajemniła pocałunek zaciskając dłonie na jego plecach. Dłońmi przejechał w dół zatrzymując je na zapięciu od stanika, sama zdjęła z niego koszule odrzucając gdzieś w bok. Pchnął ją lekko na stolik stojący za nimi, z jej ust wydobyło się ciche : Oh. Sadzając dziewczynę na stoliku zwalił lampkę, która spadając rozbiła się na tysiące kawałeczków.
- Ups. -wcale się tym nie przejął, tylko dalej całował swoją dziewczynę. Zachichotała. Z dołu można było słyszeć krzyk ich najlepszej przyjaciółki co do zbitej lampy. Nie zwracając na to uwagi pocałunkami zaczął obsypywać jej szyję schodząc coraz niżej. Gdy delikatnie przygryzł skórę na jej ramieniu westchnęła wyginając się w łuk. Ustami muskał jej delikatną purpurową skórę. Przejechał ustami pomiędzy jej piersiami. Mały stolik okazał się jednak dość niewygodny dla podnieconej pary. Harry wziął dziewczynę na ręce i położył delikatnie na łóżku nachylając się nad nią.

Tymczasem na dole :
Zayn raptownie wstał z miejsca zrzucając mnie ze swoich kolan.
- Co jest? - spytał wstając i masując obolałe pośladki.
- Idziemy pobić coś Patrycji.
Przerzucił mnie przez ramię i zaczął wchodzić po schodach. Towarzyszyły nam przy tym gwizdy i śmiechy chłopaków. Przed wejściem do pokoju postawił mnie na ziemi, opierając o drzwi. Pochylił się nade mną. Przez jego tak bliską obecność nie zorientowałam się kiedy otworzył drzwi i oboje wpadliśmy do pokoju. Byłam przekonana, że to mój, a jakie było moje wielkie zdziwienie, gdy ujrzałam na łóżku pół nagą Patrycję i leżącego na niej Harry`ego. Natychmiast odskoczył od niej wpadając na szafkę nocną. Patrycja chwyciła za kawałek kołdry, speszona przykrywając się nią. Spojrzałam na łobuzerski uśmiech Zayn`a, który wskazywał na to, że to wszystko zaplanował. Pośpiesznie wyciągnęłam go za rękę z pokoju, zamykając za sobą drzwi.
- Zrobiłeś to specjalnie. - dałam mu sójkę w bok.
- Chciałem zobaczyć do jakiego stopnia posunie się Hazza i chłopak mnie zaskoczył.
- Zaskoczył czym? - spytałam unoszą brwi.
- Tym. No tym.
- No czym?
- Chcesz to mogę Ci pokazać. - powiedział i bez ostrzeżenia chwycił mnie w tali i przyciągnął mnie bliżej całując łapczywie.
- Okej, rozumiem. - próbowałam wyrównać oddech po skończonym pocałunku. Wyswobodziłam się z jego objęć i ruszając do swojego pokoju uśmiechając się zalotnie. Jego reakcja była natychmiastowa, podbiegł do mnie łapiąc za biodra i wnosząc do pokoju.

Tymczasem w pokoju obok :
Hazza ponownie usiadł na łóżku obok swojej szczelnie przykrytej dziewczyny.
- Jestem ciekawa co oni sobie teraz o nas pomyśleli. - powiedziała Patrycja opierając głowę na jego ramieniu.
- A co mogą sobie pomyśleć. Jesteśmy już duzi, a w dodatku w związku, to chyba normalne, że chcemy robić takie rzeczy, ale i tak go zabiję, za to, że tu wlazł.
- No już się nie denerwuj. - wygramoliła się spod kołdry i usiadł mu na kolanach przodem do niego, przytulając się.
- Skoro chciałaś wykastrować Niall`a to teraz możesz pomóc mi z Zayn`em. - powiedział kładąc dłonie na jej nagich plecach. Cicho się zaśmiała.
- A może dałbyś sobie spokój i zajął się czymś o wiele ważniejszym. - przejechała mu palem po klacie.
- Zrozumiałem aluzję. - zrzucił ją z siebie i zaczął ją łaskotać pochylając się nad nią.
- Harry! Przestań, dość! - krzyczała ze śmiechem próbując mu się wyrwać. W końcu posłuchał jej próśb i położył się obok niej na łóżku. Przytuliła się do niego, kładąc mu głowę na klatce piersiowej.

Nathalie & Zayn :
- Hey Boy. - odwróciłam się twarzą do niego opierając go o już zamknięte drzwi. Zszokowany, ale i zadowolony Zayn przyciągając mnie do siebie wymruczał :
-Hey Sexy.
- Silly boy, you can look but you can't touch. - odpowiedziałam odchodząc od niego, a on coraz bardziej się zbliżał.
- Działasz na mnie tak, że to chyba nie możliwe. - chwycił mnie i gwałtownie przyciągnął do siebie. Nasze ciała stykały się, a usta dzieliły milimetry. Potarł nosem o mój już kolejny raz tego dnia i zachłannie wpił się w moje usta. Uległam, łapiąc się jego napiętych ramion. Podniósł mnie i rzucił na pobliskie łóżko. Pożądając jego bliskości jeszcze bardziej, pociągnęłam go za koszulkę i ponownie złączyliśmy się w pełnym pożądania pocałunku. Jego dłonie wędrowały po całym moim ciele, wcale nie byłam mu dłużna. Wsunęłam ręce pod opinający jego tors t-shirt i zdjęłam go. Zza ściany można było usłyszeć pisk śmiejącej się Patrycji. Jakoś się tym za bardzo nie przejęliśmy. Tym razem z dołu było słychać drącego się Tomlinson`a. Zayn niezadowolony ograniczonym dostępem do mojego ciała, odwinął mi koszulkę i lekko pocałował w brzuch przenosząc pocałunku coraz wyżej. Z przyjemności jęknęłam zatapiając palce w jego czarnych włosach. Kiedy Zayn ciągle mnie całując zaczął majstrować przy zapięciu od mojego czerwonego stanika w drzwiach pokoju stanął Lou z dzwoniącym telefonem Malika.
- Louis, ekhem, przeszkadzasz. - wymamrotał Zayn.
- Odbierzesz czy nie? - kiedy telefon ponownie zaczął dzwonić, Lou rzucił go w naszą stronę. Spojrzeliśmy na wyświetlacz jego telefonu, na którym widniały dwa nieodebrane połączenia od : Harolda.
- Styles gnoju. - wydarł się Zayn.
Tym razem w drzwiach stanął Harry z Patrycją głupkowato się uśmiechając.
- Widzisz jak to fajnie, jest komuś przerywać. - rzucił Harry, za co oberwał od Zayn`a z poduszki.
- Ty Styles - Patrycja zwróciła się do chłopaka. - Albo jesteś grzeczny albo wracasz do siebie.
- Przepraszam myszko.
- Dobry szantaż. - podsumował Zayn.
- Ty się nie ciesz, bo jeszcze go na tobie zastosuje. - powiedziałam klepiąc go w ramię.
- Dobrze myszko.
- Boże jacy oni ulegli. - powiedziałyśmy razem cicho się śmiejąc.
- Teraz to uważaj, bo mogę powiedzieć Horanowi dwa słowa za dużo. - zwrócił się Harry do dziewczyny.
- Przepraszam myszko. - załapała jego twarz w dłonie.
- Zostawcie tą myszkę w spokoju! - wydarł się z Louis z dołu, a wszyscy się zaśmiali.
- Nie podsłuchuj Tomlinson! - krzyknęliśmy równo.
- Spoko, spoko czemu zaraz chórem.

***
Obudziłam się i chciałam się przytulić do pewnie jeszcze śpiącego Zayn`a. Jakie było moje zdziwienie gdy moja ręka natrafiła tylko na pusta poduszkę. Zegarek wskazywał dopiero godzinę ósmą. Od kiedy to Zayn stał się takim rannym ptaszkiem. Wstałam powoli z łóżka przeczesując palcami włosy i wszyłam na korytarz. Właśnie od siebie z pokoju wychodziła Patrycja, także sama.
- Widziałaś może gdzieś Hazzę? - spytała.
- A widziałaś mojego Zayn`a?
Pokiwała przecząco głową. Czym prędzej udałyśmy się do pokoju, który teraz zajmuje Amy, który także okazał się pusty.
- I wszystko jasne. - powiedziała zamykając z hukiem drzwi.
Każda z nas wróciła do swojego pokoju by ubrać się coś bardziej odpowiedniego niż piżama.
Piętnaście minut później schodziłyśmy na dół już porządnie ubrane. Patrycja w fioletowej sukience przed kolano, z odkrytymi całymi plecami, oczywiście bez stanika. Ja byłam ubrana w białą lekko prześwitującą kieckę przed kolano z czarną bielizną pod spodem. Weszłyśmy do salonu, w którym siedziała Amy otoczona przez naszą piątkę. Plecami do nas siedzieli Harry i Zayn z Amy po środku, a przed nimi czyli twarzą do nas : Niall, Lou i Liam. Nialler gdy nas zobaczył, aż upuścił trzymaną przez siebie kanapkę.
- Ej, stary co jest? - spytał go Lou.
- P p p p pat PATRZ.  - wydukał pokazując palcem w naszą stronę.
- O rzesz kurwa. - wymamrotał Lou.
- Hey Sexy. - powiedziałyśmy cicho do siebie i podeszłyśmy do chłopaków, a mianowicie do Louis`a i Niall`a.
- Chłopcy. - stanęłyśmy przed nimi.
- Tak? - poderwali się z kanapy stojąc na równe nogi patrząc jak zahipnotyzowani.
Za naszymi plecami dało się słyszeć głośne : wow, to jest moja dziewczyna. Po tych słowach wylądowałyśmy na kolanach naszych chłopaków.
- Ej, one rozmawiały z nami. - oburzył się Nialler.
- Ale to chyba nasze dziewczyny, no nie? - powiedział Hazza.
- Ale jeszcze przed chwilą byliście zajęci Amy. - przypomniał im Louis.
- Właśnie. - przytaknęłam i wstałam z Zayn`a, Patrycja zrobiła to samo i odeszłyśmy od nich.
- No dziewczynki. - Zayn również wstał ze swojego miejsca ciągnąc przy tym Hazzę. W tym momencie zaczął dzwonić mój telefon. Dzwonił Lukas.
- Słucham? - odebrałam.
- Cześć Nathalie. - powiedział zadowolony.
- O, cześć.
- Wiesz, mam dla Ciebie świetną wiadomość. Wracam jeszcze dziś.
- Dziś?! Aaa! Nie możliwe! Nawet nie wiesz jak cholernie się cieszę. - wszyscy zgromadzeni podejrzanie na mnie spojrzeli, a ja tylko puściłam oczko do Patrycji co miało oznaczać, że mam plan.
- Tak, jeszcze dziś do Ciebie zajrzę. - potwierdził Lukas w słuchawce.
- To czekam, do zobaczenia wieczorem. Pa. - rozłączyłam się i westchnęłam.
- Kto dzwonił? - spytał Zayn.
- Pamiętasz może Chris`a? - spytałam Patrycji ignorując tym samym mojego chłopaka.


_________________
no i macie więcej takich scen *.* a teraz oczekuję od was multum komentarzy < 3
+ http://1dsidebyside.blogspot.com/

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Rozdział 37.

- Byłem zauroczony w Patrycji.
- Że co? - miałam nadzieję, że się przesłyszałam.
- No...
- Wiem, co powiedziałeś. - odwróciłam się plecami do niego. Mój chłopak kochał moją najlepszą przyjaciółkę.
- Ale to już nie ważne.
- Jak nie ważne, jak ważne. Przecież to uczucie pewnie gdzieś jeszcze w tobie jest. Zayn, kochałeś moją przyjaciółkę. Przecież widzisz ją codziennie to do ciebie nie wraca?
- To przeszłość. - położył rękę na moim ramieniu.
- Zadałam inne pytanie.
- Nie wraca, chyba. Okej, jest ładna, podoba się większości.
Odwrócił mnie przodem do siebie. Moja mina wyrażała pewnie wszystko co teraz czułam. No jasna cholera, czy teraz wszystko musi się toczyć inaczej, czy wszystko musi odbiegać od tej szczęśliwej wersji związku nastolatków.
- Nathalie, skarbie. Spójrz na mnie.
Pogładził mnie ręką po policzku. Spojrzałam w tak uwielbiane przeze mnie brązowe tęczówki.
- Ona była moim zauroczeniem, rozumiesz, była. Teraz jesteś i liczysz się ty. Kotku.
- Zayn, czy...czy jesteś ze mną szczery?
- Nie mógłbym Cię okłamać...Kocham Cię.
Pierwszy raz wypowiedział te słowa kierowane do mnie, zrozumiałam, że jestem dla niego ważna tak jak on dla mnie. Lekko się uśmiechnęłam i przytuliłam się do niego. Tą naszą scenę czułości przerwał Niall.
- Weźcie mnie schowajcie!
- Co zrobiłeś tym razem? - spytał Zayn obejmując mnie ramieniem.
- Patrycja mnie goni.
- Horan, nie żyjesz! Wykastruję cię! - już teraz można było usłyszeć krzyk naszej przyjaciółki.
- Co zrobiłeś? - zaśmiałam się patrząc na rozzłoszczoną dziewczynę idącą w naszym kierunku.
- Nic takiego. - Niall zaczął się chować za rozbawionym Zayn`em.
- Jasne.
- Gdzie on jest?! - podbiegła do nas Patrycja. Wskazałam jej głową blond czuprynę wystającą zza fotela. Podeszła do niego i pacnęła go otwartą dłonią w głowę. - Ty nie wyżyty irlandzki chłopczyku!
Zaczęłam się śmiać, zresztą Zayn też.
- Co on znowu zrobił?
- Co on zrobił?! Niech lepiej sam ci to powie. - kolejny raz Nialler dostał po głowie.
- Powiedziałem tylko to co mam na myśli. - zaczął się bronić co tylko pogorszyło sprawę.
- Ja dziękuję za takie twoje myśli, Horan.
- Powiecie nam w końcu co on takiego powiedział? - spytał już nieźle rozbawiony Malik.
- Harold się zapytał czy idziemy na górę i jak zwykle tak głupkowato się uśmiechnął, a Nialler do mnie z tekstem : Ruchać mu się zachciało to i o dziewczynie sobie przypomniał.
Wybuchłam niekontrolowanym śmiechem, ale jak zobaczyłam minę Patrycji uspokoiłam się.
- Ej mała to tylko żarty. - powiedziałam, głaszcząc ja po ramieniu.
- A co jeśli on też tak uważa.
- Boże czy wy dzisiaj wszystkie tak będziecie dramatyzować? - spytał Zayn.
- Lepiej się nie odzywaj. - zastrzegłam. - A ty chodź do domu, pójdziemy do Harolda.
Pociągnęłam przyjaciółkę za rękę i poszłyśmy do domu, a za nami blondyn masujący swoja głowę i rozbawiony Zayn. Niall wyprzedził nas i otworzył przed nami drzwi.
- Nie podlizuj się. - zaczęłyśmy się śmiać.
Weszłyśmy do środka prawie wpadając na Hazzę.
- My do ciebie panie Styles. - powiedziałam.
- Już myślałem, że go tam zabijesz za taka głupotę. - zwrócił się do swojej dziewczyny całkowicie olewając moje słowa, dzięki Harold.
- Czyli sprawa załatwiona, wy się tu ładnie tulcie, a ja idę coś zjeść. - powiedział blondyn umykając przed pięścią Patrycji.
- Czyli my też mamy chwilę dla siebie, prawda? -wyszeptał mi do ucha Zayn.
- No to może się przejdziemy? - zaproponowałam.
- A my możemy iść na górę. - powiedziała Stylesowa patrząc na jedzącego Niall`a.

Wyszliśmy z domu trzymając się za ręce. Splótł nasze palce. Idąc aleją przełożył nasze splecione dłonie nad moją głową, po czym puścił ją osuwając swoją na moje biodro. Było dość chłodno, widząc jak drżę z zimna zdjął z siebie granatową bejsbolówkę i nałożył ją na mnie. Posłałam mu najlepszy uśmiech na jaki było mnie stać. Stanęliśmy niedaleko drzewa oświetlonego światłem z pobliskiej latarni. Chciałam odebrać dzwoniący telefon, lecz Zayn zabrał mi go, po czym wyłączył i schował do tylnej kieszeni swoich spodni.
- Ej! - zaprotestowałam.
Oparł mnie o drzewo znajdujące się tuż za mną. Nie protestowałam. Podszedł do mnie maksymalnie blisko, tak, że nasze nosy się zetknęły. Przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz, a twarz zalała się rumieńcem, boże co ten człowiek ze mną robił. Nosem potarł o mój, a następnie przejechał nim po moim zaczerwienionym policzku. Zbliżył usta do mojego ucha, poczułam jego ciepły oddech na płatku ucha.
- Nawet nie wiesz jak bardzo w tej chwili mnie pociągasz. - wyszeptał.
Zachichotałam. Złapałam za kołnierz jego koszuli i przyciągnęłam jeszcze bliżej siebie. Uśmiechnął się przygryzając dolną wargę. Rękami zjechałam w dół po jego torsie, zatrzymując dłonie na umięśnionym brzuchu. Oczy mu rozbłysły. Swoją dłoń położył na moim biodrze, a drugą na policzku delikatnie przesuwając po nim palcem.
- Mógłbyś mnie w końcu pocałować? - wyszeptałam.
- Uwielbiam się z tobą droczyć. - stwierdził przesuwając palcem po mojej dolnej wardze. 
- Zayn. - wymruczałam. 
W końcu mnie pocałował. I to jak pocałował. Na początku delikatnie, gdy w moim brzuchu rozwijały się tak zwane motyle, gdy coraz namiętniej wpijał się w moje usta, zamiast delikatnych motyli zaczęło mi tam szaleć niezłe stado os. Zdecydowanie za dobrze na mnie działał. Oderwaliśmy się od siebie. W jego idealnych brązowych oczach można było ujrzeć iskierki.
- Chodźmy do domu, jest chłodno. - powiedział łapiąc mnie za rękę.
- Myślałam, że jeszcze się ze mną podroczysz. - mruknęłam przytulając się do jego boku.
- Zawsze mogę to zrobić w domu. - cmoknął mnie w czubek głowy i poszliśmy do domu.

Wpuścił mnie pierwszą do środka. Nadal w jego bejsbolówce poszliśmy do reszty, gdzie siedział rechoczący blondyn.
- Z czego on się cieszy? - spytałam siadając Zayn`owi na kolanach.
-  Chyba z Lokowatego i Patrycji. - powiedziała Claudia stając na schodach.
- Czemu?
- Może dlatego, że zniknęli przed chwilą u Patrycji w pokoju z chyba dobrze znanymi nam zamiarami.
- No nie. - mruknęłam. - Jak pobiją moją lampkę to chyba zaduszę.
W piętra dobiegł nas odgłos tłuczonego szkła. Dało się słyszeć głośne UPS! Harolda i chichot Patrycji.
- Styles odkupujesz! - krzyknęłam w stronę schodów. Chłopcy wybuchnęli śmiechem.
- No co?
- A może my też pójdziemy coś pobić Patrycji? - mruknął mi na ucho Zayn.

___________________
czy wam też się wydaje, że jakoś lepiej mi teraz idzie? ; >
+ http://1dsidebyside.blogspot.com/
++ Anonimki podpisujcie się ; D 

niedziela, 8 kwietnia 2012

Rozdział 36.

Od dnia sprzeczki na chodniku Claudia prawie wcale nie wychodzi z pokoju, a jeżeli już to robi to tylko po to by wziąć jabłko i po chwili znów zamknąć się w swoich czterech ścianach.
- Jestem genialny. - Louis, aż podskoczył na fotelu, w którym siedział.
- Na co tym razem wpadłeś?
- Sarah nie jest w ciąży z Liam`em. - stwierdził zadowolony.
- Skąd ten wniosek? - spytała Patrycja wtulona w Hazzę. 
- Tak sobie policzyłem, że jeżeli Payne miałby być ojcem, to ona by była już w ciąży drugi miesiąc i jak na moje oko to powinna mieć już jakiś tam brzuch. 
Wszyscy spojrzeliśmy na niego z minami WTF?!,  no bo gdzie u Louis`a takie przemyślenia.
- No fakt, ja mam większy brzuch jak się porządnie najem. - powiedziała Niall klepiąc się po brzuchu.
Patrycja spojrzała na mnie wymownie i poszła do kuchni. Po chwili dołączyłam do niej.
- Jakiś plan? - spytałam.
- Trzeba sprawdzić czy teoria Lou jest prawdziwa. 
- W jaki sposób chcesz to zrobić?
- Trzeba zaprowadzić ją do ginekologa. 
- No tak, bo ona akurat teraz wejdzie do naszego domu i z własnej woli tam z nami pójdzie. I w ogóle jak ja mam ją niby teraz znaleźć. 
- Zayn. - powiedziała tylko jedno słowo i wszystko było jasne. Musiał zdobyć dla nas numer kontaktowy do niej z telefonu Liam`a. 
- Kotku potrzebujemy pomocy! - zawołałam Zayn`a
- Czekaj, czekaj fajna akcja leci. 
- Malik, do kuchni! 
- Już idę skarbie. - powiedział po czym pojawił się w progu. - Co jest dziewczęta?
- Masz zadanie do wykonania. - powiedziała Patrycja streszczając mu nasz plan.
- Słońca - objął na obie ramieniem. - Czy wyście ocipiały? Niby jak ja mam to zrobić?
- Przecież to ty się przyjaźnisz z Liam`em i na moment możesz pożyczyć sobie jego telefon prawda?
- No to podejdę i powiem : Stary daj mi swój telefon, bo moja dziewczyna i jej przyjaciółka ocipiały i chcą numer twojej laski od dzieciaka. 
- A może tak : Stary daj mi swój telefon, bo mój pożyczyłem Nathalie. - podsunęła mu pomysł Patrycja.
- Zdecydowanie lepiej brzmi.- zaśmiałam się. - No to do dzieła kochanie. 
Pocałowałam go w policzek na zachętę i wypchnęłam za drzwi.
- Skoro mamy okazję pogadać same, to..
- To? No mów co się dzieje.
- Chodzi o Harry`ego. - zaczęła.
- Co ten pajac znowu zrobił?
- No właśnie chyba jeszcze nic. Chodzi o to, że przez przypadek, podkreślam przez przypadek przeczytałam sms`a od jego byłej. 
- I dlatego coś jest nie tak? - spytałam.
- Z potwierdzeniem spotkania, które ma być za dwa dni u nas w mieście. - posmutniała. 
- Że jak?! - chyba jednak powiedziałam to trochę za głośno, bo do kuchni wpadł Harold. 
- Co się stało? - spytał na wejściu widząc nas z takimi minami. 
- Patrycja możesz zostawić nas samych? - spojrzała na mnie z przerażeniem, ale posłusznie opuściła pomieszczenie. 
- Nata, co się dzieje?


Patrycja wyszła z domu i usiadła na schodach. Zamyślona nie zauważyła, kiedy obok niej pojawił się Zayn. 
- A ty co? Na zbawienie czekasz? - dosiadł się do niej.
- Poniekąd. - przytaknęła i wzięła od niego karteczkę z numerem Mamuśki.
- Co Cię męczy? - spytał wyciągając z kieszeni paczkę fajek.
- Nic ważnego. 
Zayn odpalił papierosa powoli zaciągając się dymem.  Zaczęła nerwowo wystukiwać rytm palcami. 
- Chyba jednak cię coś trapi. 
- Nie, nie, nic poważnego. 
- Masz. - wyciągnął w jej stronę papierosy. 
Wahała się. Spoglądała raz Zayn`a raz na szlugi. Jednak sięgnęła po jednego z papierosów. Podpalił jej i tym razem ona wciągnęła do płuc dym nikotynowy. 
- Wiesz, Harry ma wielkie szczęście. 
- Co masz na myśli? - spytała znów się zaciągając.
- Ma Ciebie.
- A ty masz Nathalie. 
- Owszem, ale jeszcze niedawno, tak myślałem o Tobie. 
Widząc jej reakcję rozwinął swoją myśl. 
- Spokojnie, teraz liczy się Nata. To było tylko chwilowe zauroczenie, a Nathalie kocham.  
Wyciągnęła rękę z papierosem w jego stronę, kiedy w drzwiach stanął Hazza. Patrycja na widok chłopaka nie wiedziała co zrobić z papierosem, Zayn ją wybawił.
- Dzięki, że mi potrzymałaś. - zaciągnął się ostatni raz odbierając fajkę z jej rąk, po czym wstał i wszedł do domu. Harold zajął jego poprzednie miejsce. 
- A więc odczytałaś wiadomość, tak ?
- To był przypadek. - zaczęła się tłumaczyć. - Masz zamiar się z nią spotkać? 
- Czemu nie. - wzruszył ramionami. 
- Rozumiem. - odwróciła wzrok, patrząc na tlącego się na kamieniu papierosa. 
- Nie bądź zazdrosna. - przysunął się bliżej, obejmując ją. 
- Nie jestem. - zaprzeczała samej sobie. - Ale boję się, że może się powtórzyć sytuacji Claudii.
Zaśmiał się z jej słów. 
- Styles to nie jest śmieszne. 
- Wiem, wybacz.- zamilkł na chwilę. - Wiesz, że jesteś najważniejsza. 
- Wiem. - przytaknęła.
- I wiesz, że nie musisz się zamartwiać, że Cię zostawię, ani teraz ani nigdy. - powiedział całując ją w odkryte ramię. Lekko się uśmiechnęła, widząc to i jemu na ustach pojawił się uśmiech. 


Siedziałam na Louis`e próbują odebrać mu pilota do TV. Gdy ktoś ciągnąc mnie za biodra zdjął mnie z niego.
- No co jest? - odwróciłam się do Malika. 
- Misja wykonana. - powiedział zadowolony.
- Świetnie. - klasnęłam zadowolona w dłonie. Teraz tylko trzeba spotkać się z tą wywłoką, która bajeruje chłopaka na dziecko.
- A może tak jakaś nagroda się należy, co? - poruszył brwiami. 
- Idź do Claudii powinna być Ci wdzięczna, że chcesz ich pogodzić. 
Do salonu weszła teraz Patrycja z Harry`m , a Zayn mnie pocałował. Tak inaczej niż zwykle, jakby miał coś udowodnić. 'Co to miało być? ' - pomyślałam, patrząc na Malika. Przyjaciółka chyba chciała mi coś powiedzieć, bo dość specyficznie na mnie patrzyła, ale widocznie obawiała się tej rozmowy. 
- Chcesz mi coś powiedzieć? - spytałam patrząc na nią uważnie. 
- Chyba nie. - zaprzeczyła patrząc na Zayn`a. ' No kurde o co tu chodzi.' - takie myśli głębiły mi się w głowie. 
- Widzę, że macie jakieś tajemnice. Rozumiem zostawcie to dla siebie, w końcu nie jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, nie wcale. - wyrwałam się z uścisku mojego chłopaka i poszłam na górę do Claudii.
Zapukałam do drzwi. 
- Mogę? - wepchnęłam głowę do jej pokoju. 
- Pewnie, ale tylko jeśli nie będziemy rozmawiać o mnie.

- Okej. - przytaknęłam. Usiadłam obok niej na łóżku.

- Jak tam z Zayn`em? 
- A jak ma być? Chyba dobrze. 
- Chyba? - spytała podejrzanie. 
- Tak, chyba. Wydaje mi się, że ukrywa coś przede mną razem z Patrycją.
- Co? - zaskoczona podniosła się i usiadła. 
- Żebym jeszcze ja wiedziała. - powiedziałam patrząc na nasze zdjęcia na ścianie. - Dobra, nie będę ci zawracać głowy, idę coś zjeść. 

Pokiwała ze śmiechem głową mówiąc : Powoli zmieniasz się w Niallera. 
- No wiem. - powiedziałam jeszcze zanim zamknęłam drzwi.
Tak jak się spodziewałam, blondyn stał z głową w naszej lodówce.
- Bo zaraz wpadniesz. - powiedziałam zamykając mu lekko drzwi.
- Śmieszne. - mruknął.
- Nie gadaj tylko podaj mi coś do jedzenia. 
Wyciągnął z lodówki serek i rzucił mi go, a sam zaczął zajadać się parówką. 

- Nie siedzisz z Zayn`em? 
- A co wy żeście się go tak uczepili. - wstałam od stołu i wyrzucając pojemniczek po serku zgarnęłam fajki z parapetu i wyszłam na dwór. Poszłam do naszej altanki na tyłach ogrodu. Wyciągnęłam się na wielkim fotelu i zapaliłam. Tak dawno tego nie robiłam, wiecznie mi ktoś zabraniał jak nie Brian, to Lou, jak nie to Lu to Lukas wiecznie ktoś. Zaczęłam nerwowo chodzić po altance z papierosem w ręku.

- Nie wiedziałem, że palisz. - gdy usłyszałam głos, za sobą, aż poskoczyłam.
- Cholera, wystraszyłeś mnie. - odwróciłam się do niego zaciągając się.
- Nie wiedziałem, że palisz. - powtórzył.
- Nie wiedziałam, że masz przede mną tajemnice i to jeszcze z Patrycją.
- To nie są wcale tajemnice, właściwie to i tak nic ważnego. - powiedział podchodząc bliżej i zabierając mi fajkę.

- Ja to paliłam. - odebrałam mu mój mały nałóg. - Jeśli to nie jest nic ważnego to czemu trzymacie to w tajemnicy? - spytałam.
- Nic nie jest tajemnicą, Nata!
- Nie krzycz! - denerwowało mnie to, że nawet teraz nie chciał nic powiedzieć.
- Przepraszam. -  dotknął mojej ręki. - Powiem ci o co chodzi jeśli tak bardzo chcesz wiedzieć.

Spojrzałam na niego, unikał mojego wzroku. 
- Byłem zauroczony w Patrycji....


_________________

od razu mówię : NIE LAMENTUJCIE, wszystko będzie dobrze....kiedyś . xD
+ Dzięki wielkie za komentarze pod ostatnim rozdziałem. < 3

++ http://1dsidebyside.blogspot.com/ - opowiadanie o Lou *.*

Zabieram się za kolejny rozdział, więc jeśli dobijecie do 20 komentarzy, to wieczorem będzie kolejny. < 3 

sobota, 7 kwietnia 2012

Rozdział 35.

Obudziłam się przytulona do Zayn`a. Nie spał już tylko wpatrywał się w ekran telewizora.
- Co mnie nie budzisz? - wyciągnęłam zdrętwiałe nogi i położyłam się wygodnie.
- Spokojnie, nie działo się nic ciekawego. - położył dłoń na moim kolanie.
- Gdzie Claudia?
- Prawdopodobnie jeszcze u siebie.
- Dzieciaki wstajemy, śniadanie na stole. - mama stanęła w przejściu do kuchni w zielonym fartuchu.
- Juuuuuż mamo. - wstałam ciągnąc za sobą Zayn`a.
Usiadł na krześle, a ja obok niego.
- Wyspani?
- Ja nie narzekam. - spojrzałam na Malika. - Było całkiem wygodnie. 
- Zdecydowanie wygodnie. - przytaknął.
- Za chwilę powinni być chłopcy, z tym uroczym głodnym blondynkiem na czele. - oznajmiła nam mama stawiając na stole kolejne talerze. 
- Wszyscy przyjdą? 
- A czemu miałabym kogoś pominąć?
- Jakbyś wiedziała, to byś jednego z nich wykopała szybciej, niż by się tu pojawił. - mruknęłam do siebie za nim do kuchni wparowali chłopcy. 
- Co na śniadanie? - tak, wiadomo kto się pytał. Niall jako pierwszy usiadł przy stole witając się z moją mamą. 
- Gdzie Claudia? - spytał Lou, patrząc wymownie w stronę Liam`a. 
- Jeszcze u siebie. - odpowiedziała Patrycja siadając Haroldowi na kolanach. 
- Yy. to ja pójdę skorzystać z toalety. - Liam po wyjściu z kuchni, skręcił w kierunku schodów, prowadzących na piętro do pokoju Claudii. 

[ Perspektywa Liam`a ] 


To był chyba jedyny moment, który mogłem wykorzystać, by porozmawiać z Claudią, z osobą na której na prawdę mi zależy. Miałem zapukać do drzwi, ale zrezygnowałem zaraz po tym jak na schodach pojawiły się dziewczyny. Wpadałem do jej pokoju, zamykając drzwi na klucz. 
- Co ty wyprawiasz?!
- Musimy porozmawiać. - stwierdziłem, podchodząc do niej bliżej, automatycznie się ode mnie odsunęła.
- Nie zbliżaj się do mnie! - zabolało, dziewczyna, którą kocham czuje do mnie wstręt. 
- Payne otwórz te cholerne drzwi! - z korytarza dobiegały głosy dziewczyn. 
- Claudia, proszę, daj mi to wszystko wyjaśnić. To był przypadek, jeden głupki błąd. 
- Przypadek? Jak ciążę można nazwać głupim błędem? Jak możesz nazwać swoje dziecko błędem! - ściszyła głos i zapatrzyła się w punkt poza mną. - Ufałam ci, ufałam Liam, a ty wczorajszego wieczora wszystko zacząłeś jak i definitywnie skończyłeś.
Odwróciła się do mnie, a w jej oczach można było ujrzeć cierpienie i łzy spływające po policzkach. Nie mogłem znieść jej w takim stanie, chodź sam to u niej wywołałem. Czułem jak i do moich oczu napływają łzy. 
- Błagam, wysłuchuj mnie, daj mi chodź chwilę na wyjaśnienie tego wszystkiego. Nie musisz nawet odpowiadać, tylko mnie wysłuchaj. 
Spojrzała na mnie oczami pełnymi łez i wyszeptała : mów. Usiadła na brzegu łóżka, czekając na moje wyjaśnienia. Chciałem podejść do niej i po prostu przytulić, poczuć jej zapach, ale zrezygnowałem, teraz miałem szansę wytłumaczyć jej to wszystko, nie chciałem spieprzyć choć tej szansy. 
- Ona...z nią byłem dawno temu, jeszcze za nim postanowiłem na ważniejszy krok z tobą. Spotykaliśmy się, na początku na prawdę coś do niej czułem, ale to jednak z czasem minęło. Zaczęła coraz częściej mnie olewać, dla innych...dla innych mężczyzn, kilkakrotnie widziałem ją z paroma, ale zawsze tłumaczyła się znajomym lub kolejnym członkiem rodziny. Z czasem miałem tego dość, zawsze to ja miałem być na jej zachcianki, a u niej moje imię na liście potrzebnych jej osób znajdowało się na szarym końcu. Kilkanaście tygodni temu, byliśmy na jednej imprezie u znajomego, gdy zobaczyłem ją z kolejnym obcym mi mężczyzną, spiłem się, z żalu i złości. Dalej nic nie pamiętam. Rano obudziłem się z nią w jednym łóżku. Jeżeli na prawdę do czegoś doszło nie byłem tego świadomy. Claudia, wiem, że prawdopodobnie te słowa nic nie zmienią, ale...kocham Cię. Kocham Cię, jesteś, byłaś i jeszcze długo będziesz najważniejszą dla mnie osobą. Tak cholernie chciałbym Cię teraz pocałować, albo chociaż przytulić, ale boję się, że mnie odtrącisz.
Wstała z łóżka i powoli do mnie podeszła.
- To będzie pożegnanie Liam.
Wspięła się na palce kładąc swoje delikatne dłonie na mojej twarzy. Schyliłem się, by ostatni raz poczuć jej usta na swoich, ostatni raz zasmakować tego uczucia motyli w brzuchu kiedy ona się przy mnie znajduje. Przesunęła palcem po moich wargach, by po chwili palce zastąpić ustami. Pocałowała mnie, co odwzajemniłem natychmiast. W tym pocałunku było zawarte wszystko:  miłość, żal, cierpienie jak i nadchodząca tęsknota, za tym co działo się ostatni raz. Odsunęła się ode mnie i z zaszklonymi oczyma wypowiedziała, dwa cholernie ważna dla mnie słowa. 
- Kocham Cię, ale nie mogę Ci ponownie zaufać, nie mogę. 
Odwróciła się do mnie plecami, zasłaniając twarz dłońmi, by po chwili wybuchnąć głośnym płaczem. 
- Claudia. - ostrożnie dotknąłem jej ramienia. 
- Wyjdź. Proszę, wyjdź, może bez ciebie będzie mi łatwiej. 
- Claudia. 
- Wyjdź! - krzyknęła zanosząc się jeszcze większym płaczem. 
Chociaż trudno było mi tak ją zostawiać, spełniłem jej prośbę. Przed wyjściem jeszcze wyszeptałem: wciąż mam nadzieję, że jeszcze przyjdzie to co już odeszło. Wyszedłem z pokoju i zsunąłem się po ścianie siadając na podłodze. Nie mogę jej teraz stracić, nie pozwolę na to, żeby cierpiała, przez jedną nieplanowaną noc. Wstałem z podłogi z nowym postanowieniem i wszedłem z domu nie zważając na nawoływania przyjaciół.



[ perspektywa Claudii. ] 

Nie minęło nawet pięć minut od wyjścia Liam`a, a dziewczyny już pojawiły się w moim pokoju. Żeby oderwać moje myśli od tego co się przed chwilą wydarzyło wyciągnęły mnie na spacer, na spokojny spacer z przyjaciółmi. Szliśmy pobliskimi ulicami, w dość drętwej atmosferze, chłopcy zauważyli Liam`a idącego po drugiej stronie ulicy. Przed nami stanęła  Sarah. Była to dziewczyna, która zrujnowała nasz związek. Chyba dość dobrze zapamiętała mnie z wczorajszego wieczoru, bo od razu do nas podeszła. 
- Witam znów. 
- Odejdź, nie mamy na Ciebie, ani chęci ani czasu. - Lou jak zwykle stanął w mojej obronie. 
- Chciałam tylko przekazać coś byłej mojego Liam`ka. - podeszła bliżej mnie - Mam nadzieję, że teraz jeśli miedzy wami już wszystko skończone, usuniesz się z naszego życia, bo moje dziecko potrzebuje ojca, którym jak wiesz jest Liam. 
- Waszego życia? Dobra skończ pierdolić, bo nie chce mi się już udawać, że mnie to interesuje. 
- A powinno. W końcu najpiękniejszą rzeczą jest to, że on teraz będzie ze mną.
- Wiesz, chyba jednak nie. Nie ma piękniejszego widoku, niż twój ukochany chłopak płaczący ze szczęścia i miłości DO MNIE.
- Pierdolę sugestię i wytłumaczenia, biorę pod uwagę czyny. - zbliżyła się jeszcze bardziej i z nienawiścią w oczach uderzyła mnie w twarz. Gdyby nie Niall pewnie bym upadła.
- Wybacz mi mało wysublimowane słownictwo, ale wypierdalaj głupia szmato zanim cię zajebię. 
Po wypowiedzeniu przeze mnie tych słów, przede mną znikąd pojawił się Liam.
- Co ty robisz?! Nie masz prawa jej dotykać! I wiesz co?! Żałuje, cholernie żałuję, że cie w ogóle poznałem!
- Liam. - Sarah chciała do niego podejść, ale odpychając ją wysyczał w jej kierunku : Daruj sobie. 
Stałam tak zdezorientowana na  środku chodnika nie rozumiejąc całej zaistniałej sytuacji. 
- I co, myślisz, że jeżeli Liam raz stanął w twojej obronie jesteś nie wiadomo kim? - Sarah nie zważając na obecność chłopaka ponownie zbliżyła się do mnie.
- Przyszła taka blond szmata jak ty i zniszczyła wszystko o co mam zamiar walczyć i na czym mi zależy! - rozzłoszczony zacisnął dłonie w pięści. Pewnie gdyby nie chłopacy, zrobiłby coś głupiego. Kątem oka zauważyłam zbierający się wokół nas tłum. Nie chcąc robić zamieszania na środku chodnika wróciliśmy do domu w jeszcze bardziej dołujących humorach, niż przed wyjściem. Wszyscy łącznie z Liam`em zostali w salonie na dole, a ja chcąc odreagować skierowałam się w stronę swojego pokoju.

____________
I co sądzicie? Cholernie długo powstawał ten rozdział, więc mam nadzieję, że się podoba. 
W związku z tym, że dla mnie jest to ważne proszę, bardzo proszę  o 20 KOMENTARZY ; D 
+ http://1dsidebyside.blogspot.com/