6.30 a ja już nie mogę spać. Przekręciłam się na drugi bok i utkwiłam wzrok w zdjęciu wiszącym na ścianie. Nie, no dobra, wstaję, nie będę tu bezczynnie leżeć. Powoli zwlekłam się z łóżka i nakładając kapcie podreptałam do kuchni. Usiadłam przy stole, czekając na zaparzenie się mojej ulubionej kawy. Takie tam małe uzależnienie od rana. Do kuchni ktoś wszedł i położył mi dłoń na ramieniu. Odwróciłam głowię i spotkałam się ze spojrzeniem mamy.
- Dzień dobry, córeczko.
- Czy ja wiem czy taki dobry. - mruknęłam wstając i nalewając sobie do kubka kawy.
- Chyba musimy porozmawiać o Amy... - zaczęła, ale dość szybko jej przerwałam.
- Wiesz, jakoś możesz darować mi gadki o mojej cudownej siostrzyczce.
- Nathalie. Wiem, że jej nie lubisz, chociaż nie znam przyczyny, ale ta rozmowa, może cię chyba ucieszyć, znaczy tak mi się wydaje.
Mama usiadła na przeciwko mnie, także nalewając sobie kawy.
- Więc, co co konkretnie chodzi? - mruknęłam mocząc usta w kubku z brązowym płynem.
- Dzisiaj Amy wyjeżdża, znaczy my wyjeżdżamy. Wiem, że mieliśmy zostać do twoich urodzin, ale tak chyba będzie lepiej.
- Mamo, przecież ty nigdzie jechać nie musisz, chodzi mi tylko i wyłącznie o nią. - powiedziałam patrząc matce w oczy.
- Nie, Nathalie, wyjedziemy wszyscy zaraz po śniadaniu.
- Widzę, że nie przekonam cię do zostania. - westchnęłam i włożyłam pusty kubek do zlewu.
- Tak będzie lepiej i będziesz mogła spędzać czas z tym uroczym mulatem. - mama zamachała brwiami.
- Mamo! - zaśmiałam się.
- No co? Nie zaprzeczaj, będę mieć przystojnego zięcia.
- No fakt, akurat z tym mogę się zgodzić. - oparłam się o blat.
- Tylko wiesz, tak jakoś nie chce mi się zostawać babcią. Jestem jeszcze za młoda na wnuki.
- Wychodzę. - zaśmiałam się. - Mam powaloną matkę. - mruknęłam do siebie i weszłam po schodach kierując się do swojego pokoju.
Stałam na podjeździe naszego domu i żegnałam się z mamą.
- Tylko wiesz, jak gdyby coś się działo, to masz dzwonić.
- Mamo, mówisz tak jakbym pierwszy raz zostawała sama w domu. Przecież mieszkam tu już prawie dwa lata.
- No tak, ale wiesz...
- Mamo! Marsz do samochodu i jazda do domu. Bo inaczej następnym razem cię do nas nie wpuszczę. - zaśmiałyśmy się obie. Tym razem pożegnałam się normalnie z matką, David`em, a Amy posłałam zabijające pożegnalne spojrzenie. Chłopcy tak samo jak i Claudia z Patrycją pożegnali się z naszymi gośćmi. Stałam patrząc na odjeżdżający samochód i w końcu byłam zadowolona, no tak, największy kłopot właśnie sobie pojechał. Gdy Zayn przechodził obok mnie, by wejść do domu, bez jakiegokolwiek ostrzeżenia dosłownie rzuciłam się na niego. Gdyby nie to, że za plecami miał Liam`a, który nas przytrzymał wylądowalibyśmy na ziemi.
- Ej, a co to za takie jawne okazywanie uczuć, co? - szturchnął mnie łokciem Louis.
- Po prostu się cieszę, że nie ma już z nami tej jędzy. - powiedziałam wlepiając swoje oczy w oczy Zayn`a.
Louis mruknął coś niezrozumiałego i wszedł do domu.
- Wiesz, możesz jeszcze pokazać mi trochę tej radości, z....
Sam tego chciał. Wpiłam się w jego usta, co momentalnie odwzajemnił.
- Ej! Nie ślińcie się na dworze, tylko chodźcie robić obiad! Głodny się zrobiłem! - z okna z kuchni wystawała blond włosa głowa szczerząca się do nas niemiłosiernie. Oderwaliśmy się od siebie, co Zayn podsumował niezadowolonym mruknięciem i weszliśmy do domu. No bo w końcu nienajedzony Horan, to zły Horan.
Obiadem zajęła się Claudia z Patrycją, Hazzą i panem Payne`m. Tak już widzę ich gotowanie, jeśli nie spalą nam kuchni, jak nie całego domu to normalnie będę z nich dumna. Rozsiadłam się wygodnie na kanapie, a w zasadzie to rozłożyłam się tak, że nie było prawie miejsca.
- Posuń się. - wymarudził za moim uchem Zayn.
- Odejdź, szatanie, to moje miejsce.
- Jeszcze przed chwilą się na mnie rzucałaś, a teraz nawet nie chcesz ze mną poleżeć. - marudził dalej.
- To było tylko przejściowe, ona teraz woli mnie. - Louis niespodziewanie walnął się na kanapę przygniatając mnie swoim cielskiem.
- Złaź słoniu! - wydarłam się. - Zayn. - zwróciłam się do chłopaka.
- Na mnie nie licz. - powiedział i poszedł do kuchni.
- Malik?!
- Co?
- Zero seksu!
Chłopcy wybuchnęli śmiechem po zobaczeniu miny mojego chłopaka.
- Obiad! - krzyknęła Claudia z kuchni.
- Obiaaaaad! - Nialler wystrzelił jak z procy i pognał do kuchni.
Nasza zdolna czwórka zrobiła nam na obiad tortillę, którą to każdy chwalił, a blondasek to już w ogóle niesamowicie. Gdy sprzątałyśmy talerze ze stołu zaczął dzwonić telefon Patrycji.
- To pewnie Bastian! - wydarła się biegnąc na piętro po telefon.
- Tak, tak. Pewnie, że pamiętam. Będę razem z dziewczynami. Do zobaczenia wieczorem, braciszku. - skończyła rozmowę i walnęła się na fotel, kładąc nogi na kolanach Hazzy, który siedział tuż obok niej, na kanapie.
- Dziewczyny, mamy jeszcze z pięć godzin do wyjazdu. - powiedziała patrząc na Harolda, który zaczął ją smyrać po nodze.
- Do jakiego wyjazdu? - ożywił się Niall do tej pory zapatrzony w ekran TV.
- Imprezka rodzinna, rocznica dziadków Patrycji. - odpowiedziałam sprawdzając godzinę, na zegarku Zayn`a.
- Ale dlaczego jedziecie tylko wy? Wstydzisz się mnie? - spytał Harry, uważnie patrząc na swoją dziewczynę.
- Zgłupiałeś. - zaśmiała się klepiąc go po kolanie. - Po prostu to impreza nie w waszym stylu.
- A skąd ty wiesz? - oburzył się Lou, który najprawdopodobniej miał ochotę trochę poszaleć na parkiecie.
- Wątpię, że będziecie się dobrze bawić przy starych hitach. - powiedziała Claudia. - Ale i tak Liam`a zabieram.
- Ej, to będzie coś w stylu Modern talking? - spytał Niall, czym nas wszystkich zaskoczył, no może oprócz chłopaków, którzy siedzieli z minami z serii ' co on w ogóle pierdoli?! '.
- Tak, w zasadzie to tak. Ale nie spodziewałam się po tobie takich piosnek.
- Bo nie słucham. - wzruszył ramionami. - Po prostu pożyczyłem kilka razy mp4 Patrycji.
- Że co sobie pożyczyłeś? - zaśmiała się Patrycja. - No to teraz wszytko jasne.
Spojrzałam na nią i od razu obie się zaśmiałyśmy, na tym sprzęcie znajdowały się takie hity jakich mało.
- To jak zbierzecie mnie? - spytał Niall, wlepiając w nas te swoje proszące niebieskie oczy.
- Skoro tak bardzo chcesz. - podsumowała Patrycja. - Przynajmniej będzie z kim tańczyć.
- No to ja też jadę. - zerwał się z miejsca Harry.
- Ty? A ty umiesz kochanie tańczyć? - zwróciła się do niego Patrycja, czym chłopaka totalnie zgasiła.
- No to może ja jednak zostanę. - zajął swoje wcześniejsze miejsce z obrażoną miną.
- Harold, głupolu, żartowałam. - Patrycja chciała udobruchać swojego chłopaka, więc wgramoliła mu się na kolana i pocałowała go w policzek.
- Wiesz, ja dziękuję, za takie twoje żarty. - nadal udawał obrażonego.
- Tak, ty się fochaj o byle głupoty, ja i tak pojadę. - powiedziała, wstała z kolan chłopaka i wyszła z pomieszczenia. Spojrzałam na niego i wymamrotałam ciche : palant. Chyba usłyszał, ale akurat się tym nie przejęłam.
- Wiesz, żeby nie było, ale ty sama nie jedziesz. - powiedział Zayn.
- To się jeszcze okażę, bo jeśli zaczniesz strzelać fochami jak mr. Styles to zostajesz. - powiedziałam i poszłam do siebie do pokoju.
- Ble, ble, ble. jak Styles. Dlaczego one są takie, ugh?!
- Stary, spokojnie. No chyba, że ci się okres zaczął to już inna sprawa. - zaśmiał się z kumpla Louis.
- Właśnie, nie fochaj się, bo na prawdę nie pojedziesz. - zwrócił się do Hazzy Liam.
- Nie słyszałeś? Przecież on i tak nie jedzie. - zaczął śmiać się Horan zarażając śmiechem pozostałych.
Gdy cała szóstka, brechtała się w salonie, ja ze słuchawkami w uszach położyłam się na łóżku wsłuchując się w słowa naszych starych hitów. Nie minęło może pół godziny, a już usłyszałam krzyk Patrycji z korytarza :
- Mr. & Mrs. Payne, szykować się! Mr. & Mrs. Malik wy też! Tomlinson i Horan ruszać tyłki z kanapy i szykować się! Styles, nie ty nie.
I to by było na tyle jej wrzasków. Wstałam z łóżka, bo wiem co by się działo jakbym jej nie posłuchała, o piekło na ziemi. Podeszłam mozolnym krokiem do szafy i otworzyłam ją na szerokość.
- I co ja mam niby założyć? - mruknęłam do siebie i poszłam do łazienki z zamiarem wzięcia długiej kąpieli.
Półtora godziny później siedzieliśmy już wszyscy na dole czekając tylko na Patrycję, która szukała płytki bez której żadna rodzinna impreza się nie odbywa.
- A ty Styles co żeś się tak odpicował? Myślisz, że pojedziesz? - zaśmiał się Horanek, bardzo z siebie zadowolony.
- Nie myślę, tylko wiem, że pojadę. - odgryzł się Harry.
- Jeśli cię zabiorę. - powiedziała Patrycja schodząc po schodach w kremowej dość krótkiej kiecce.
- A teraz Styles patrz i podziwiaj jaką mam piękną partnerkę do tańca na dziś wieczór, jeśli nie całą noc. - Niall podszedł do mojej przyjaciółki i objął ją ramieniem.
- Nie przeginaj Horan i nie zapominaj, że to nadal jest moja dziewczyna.
- Pff, kochany akurat jesteś moim najmniejszym problem. - poklepał przyjaciela po ramieniu i zadowolony opuścił pomieszczenie, a przy tym towarzyszyły mu nasze śmiechy. No bo nie ma to jak dobić do końca naszego biednego lokowatego.
- Dobra, zbieramy się. - zarządziłam. - Palant po raz drugi, jeszcze raz i cię sprzedam. - powiedziałam do Harry`ego, który zamiast iść za swoją dziewczyną, stał jak ta dupa. Wyszłam a za mną jak zwykle podreptała reszta, no oprócz Harry`ego oczywiście.
- On serio nie jedzie? - wychylił się z samochodu Horan. Wszędzie wsadzi ten farbowany łebek.
- Najwidoczniej tak, ale mi jakoś szkoda nie będzie. - wzruszyłam ramionami wsiadając do samochodu..
- Nie, no idę po niego. - Patrycja skierowała się w stronę domu. Weszła do środka i zobaczyła Harry`ego siedzącego na kanapie ze spuszczoną głowa w dół.
- Hazz. Chodź jedziemy. - powiedziała stając obok niego. Przeniósł na nią wzrok i ujrzała to czego chyba najmniej się spodziewała. W jego oczach można było zobaczyć, nie tyle zazdrość co smutek czy zawód. Tak, zawód. Chciał tam jechać, ale nie po to, żeby szaleć ze wszystkimi na parkiecie, tylko żeby spędzić czas z Patrycją w trochę inny sposób niż zwykle. Niestety ona wolała mieć na dzisiejszą noc innego partnera niż on. - Harruś, no już nie wygłupiaj się. Wstawaj i jedziemy.
- Nie będę wam psuł zabawy, jedź, szalej z Horanem.
W tym momencie zrozumiała, że te ich żarty na serio uraziły, jej chłopaka.
- Przepraszam. - usiadła obok niego. - Przepraszam, Harruś. - cmoknęła go w policzek.
- Nie, no jedź...
- Nie zaczynaj, proszę. Jedziemy wszyscy, ty też. - wstała wyciągając do niego rękę. - No już, Hazziątko nie dąsaj się, no.
Harry wstał łapiąc dziewczynę za rękę. Nadal nie uśmiechało mu się to, że ona będzie cały wieczór tańczyć z tym irlandzkim głodomorem, ale przeżyje.
- A teraz ładnie się uśmiechasz i jedziemy się bawić. - powiedziała patrzą w oczy swojego chłopaka.
- Jasne, księżniczko. - powiedział i uśmiechnął się nieznacznie. Cmoknęła go przelotnie w usta, zostawiając na nich ślad po jej truskawkowym błyszczyku.
- O widzę, że już ładnie pogodzeni. - powiedział Zayn, kiedy do samochodu wsiadła nasza para.
- Czemu tak sądzisz? - spytałam.
- Bo Hazza, ma błyszczyk Patrycji na ustach.
Droga minęła nam dość szybko, nawet Hazza już normalnie gadał z Patrycją.
- Pierdolony kocur - mruknął Lou do siebie.
- Morderca kotów! - krzyknął Harry, on i to jego zamiłowanie do zwierząt.
Wjechaliśmy na posiadłość. Ku nam szła już Pani Róża. Patt wybiegła z auta szybciej niż my i przywitała się z babcią.
- Przywiozłam paru gości do tańca, a i muszę ci kogoś przedstawić. Harry, chodź tu!
Popchnęłam stojącego obok mnie Hazzę do przodu.
- To jest Harry, mój chłopak.- odpowiedziała dziewczyna przytulając się do swojego chłopaka co wywołało na jego twarzy ogromny uśmiech.
Razem ruszyliśmy za oddalającą się parą. Przeszliśmy przez dom, aż do ogrodu gdzie już rozkręcała się impreza.
- Chłopcy jeśli wam się nie będzie podobało to mówcie a wrócimy do domu. - zwróciła się do nich Claudia.
- Mi tam się podoba. - powiedział Niall podrygując już w miejscu pod rytm muzyki. - Chodź tańczyć! - pociągną Patt wśród tańczących gości.
- Mi też. - przytaknął Liam
- Fajnie się rusza. - odrzekł Harold.
- Ale nie z tobą. - wtrącił Zayn.
- Dzięki stary.
Ruszyliśmy w stronę stolika. W sumie to dwóch złączonych ze sobą bo trochę nas było. Usiedliśmy przy stoliku, a ja zaraz ruszyłam w tany z Lou'isem. Kątem oka zobaczyłam jak Claudia tańczy z Payn'em a nasi dwaj chłopcy siedzieli przy stoliku rozmawiając z butelką wódki. Po przetańczeniu paru kawałków pod rząd dałyśmy się do chłopaków.
- Tylko bez picia dzisiaj. - powiedziałam zabierając butelkę ze stolika, którą przekazałam przechodzącemu wujkowi Patt.
- Chyba damy radę. - powiedział Hazza
- Chociaż będzie ciężko.
- Nie no, ja nie mogę tak siedzieć. Patuś, chodź tańczyć. - pociągnął ją Horan w stronę parkietu.
Siedziałam chwilę przy stoliku z chłopakami, kiedy usłyszałam wołający mnie z oddali głos.
- Nathalie!
- Hey, Seba!
-Cześć.
- Nie tańczysz? Ty jako pierwsza powinnaś być na parkiecie.
- Jak widać nie mam partnera.
- A Zayn?
- Zayn, nie chce ze mną tańczyć.
- Nie wie co traci.
- A ty? Gdzie zgubiłeś dziewczynę?
- Niestety nie mogła przyjechać.
- To z kim się bawisz?
- Z tobą! - pociągnął mnie w stronę parkietu i zaczęliśmy tańczyć. Sebastian zaczął robić nam drinki i podał każdej po jednym.Wypiłyśmy duszkiem i wróciłyśmy do tańca tylko, że z innymi partnerami. Ja z jednym z kuzynów Patrycji, a ta natomiast tańczyła z bratem. Zmęczone usiadłyśmy przy stoliku, wyciągnęłam rękę po szklankę sokiem i upiłam łyka. Zayn, siedzący obok mnie wstał i wyciągnął w moją stronę rękę.
- Zatańczysz? - spytał poruszając brwiami.
- Jiipp.! - pisnęłam zadowolona jak dziecko i pociągnęłam go w stronę parkietu. - Już myślałam że w ogóle nie zapytasz.
- Specjalnie zwlekałem -Przyciągnął mnie bliżej siebie i złączył nasze usta w pocałunku. Kątem oka widziałam Claudie tańczącą z Liam'em i obrażoną Patrycję siedzącą przy stoliku z Haroldem.
- I co? Przez te gadki Horana w ogóle ze mną nie zatańczysz. - patrzyła się na tańczące pary.
- To chodźmy. - wyciągnął rękę w jej kierunku.
- Tak z przymusu to ja nie chcę. - wstała i zaczęła szukać w tłumie brata.
- Okej, sama tego chciałaś. - raptownie wziął ją na ręce i zakręcił się 2 razy wokół własnej osi.
- Zwariowałeś! - powiedziała chichocząc gdy postawił ją na ziemię.
- Zwariowałem, ale tylko z miłości do Ciebie, kochanie. - przyciągnął ją bliżej siebie i zaczęli tańczyć.
- Serio? Harry? Muszę z nim zatańczyć. - mruknęłam sama do siebie.
- Teraz tańczę z tobą ja i tak szybko cię nie wypuszczę. - wymruczał mi do ucha Zayn.
Przetańczyliśmy jeszcze kilka piosenek wszyscy razem i żegnając się z dziadkami Patrycji, ruszyliśmy w półtorej godziny drogi do Londynu. Weszliśmy do naszego domu i każdy rozszedł się w swoją stronę aby odreagować te kilka godzin przetańczonych na imprezie.
_________________________
no to macie taki tam rozdział pisany od 5 do 6 rano. ; )
Czekam na wasze opinie, bo bez jakiejś tam ilości komentarzy, nie pojawi się następny. xxx
świetny...ach ten Hazza...
OdpowiedzUsuńUszatek
Zakochałam się w tym rozdziale! Najlepsze było jak Patt wołała wszystkich i "Styles, nie ty nie", haha < 3 Jest doskonały. Zaostrzył tylko moja ciekawość, jak zawsze! Pisz już następny, bo uschnęę. Lov you!
OdpowiedzUsuńbardzo mi się podobał :D czekam ;**
OdpowiedzUsuńświetny . : D
OdpowiedzUsuńi jaki długi . : p
Super jak zwykle < 3
OdpowiedzUsuńBoski *_*
OdpowiedzUsuńCzekam na następny <3
K. :D
Fajny :D
OdpowiedzUsuńczekam na nn :)
extra : )
OdpowiedzUsuńCzekam na nn
Mona
Przepraszam, ,że to piszę, ale zazwyczaj jestem szczera i mówię to co myślę. A więc ( wiem, że nie powinnam tak zaczynać zdania) ostatnio twoje opowiadanie, stało się dla mnie nudne. Niby dużo się dzieje, ale to w jaki sposób piszesz, jakby się coś stało. Jakbyś straciła zapał, chęci lub kompletnie nie miała pomysłu na to opowiadanie i starała się wymyślić coś na siłę. A tak się nie da.W żadnym razie nie namawiam Cię do kończenia tego bloga! Może to tylko moja (głupia) wyobraźnia. . . W każdym razie nadal będę zaglądać na twoje oba blogi i czytać co wydarzy się dalej :)
OdpowiedzUsuńDanonek
świetny jest ;D
OdpowiedzUsuńczekam na nowy ;*
Boski rozdział ;]
OdpowiedzUsuńKOCHAM TWOJE OPOWIADANIE <33
OdpowiedzUsuńczekam na nowy rozdział ;D
bardzo fajny , jak zawsze ;)
OdpowiedzUsuńświetny ;]
OdpowiedzUsuńczekam <3
supeeeeeeeeeeeeeer . ♥
OdpowiedzUsuń