sobota, 2 czerwca 2012

Rozdział 46. cz.1

 Ze specjalną dedykacją dla strasznie niecierpliwej Małej Marty! Mam nadzieję, że nadal będziesz czytała i zostaniesz ze mną do końca tego opowiadania. < 3

*Louis*
Sobota. Dzień, który zwykle przeznaczony jest dla wypoczynku, odsapnięciu czy czemukolwiek nie związanego z ciężką pracą. Niestety ja miałem inne zadanie na taki dzień jak ten. Musiałem spędzić przynajmniej pół dnia na zakupach z Nathalie, co będzie dość trudne. Czemu trudne? Może dlatego, że Nathalie to jednak trudna osoba. Z boku może tego nie widać, ale nie zawsze jest taka jak wszyscy. Uwielbia postawić na swoim, co zazwyczaj jej się udaje i niektórych irytuje, jest stanowcza, ale czasami przy osobach, które kocha staję się taka krucha, delikatna i uległa. Dziewczyna cudowna. Zayn ma cholerne szczęście, że  moja przyjaciółka to właśnie z nim się związała. Jest zdecydowanie warta jego starań.
- Louis. - wyrwał mnie z zamyśleń jej dość przesłodzony głos. Pewnie czegoś chce. Odwróciłem się do niej i westchnąłem widząc w jej ręce z trzy jak nie więcej bluzki w kolorowe paski.
- Jak widzę pewnie chcesz je przymierzyć jak nie kupić.
- Wiem, że paski są przeznaczone tylko i wyłącznie dla ciebie, ale wiesz, że ja wyglądam w nich równie seksownie co ty. A plusem do tego wszystkiego jest to, że Zayn lubi mnie w tych oto paseczkach.
Zaśmialiśmy się oboje. Tak, tylko ona potrafiła tak jakby uzyskać zgodę na noszenie ciuchów w paski. Obejrzałem jedną z bluzek i pokiwałem twierdząco głową. Pisnęła radośnie i pobiegła w stronę przymierzalni, ja natomiast usiadłem w fotelu na przeciwko owych pomieszczeń i czekałem, aż z nich wyjdzie już przebrana. Czasami mnie zadziwiała. Nie zawsze mogłem przewidzieć jej reakcje. Na przykład teraz. Wydała z siebie taki pisk zadowolenia, że przez moment się zastanawiałem czy to na pewno ona stoi przede mną czy może jednak Claudia  lub Patrycja. Zazwyczaj to one preferowały zakupy, kiedy to Nathalie szalała na próbach lub kulała się w dresach po okolicy. Dlatego teraz nie dziwię się jak wita się z jakimiś podejrzanymi typami, z wyrazem twarzy jakby mieli od razu cię uderzyć jak nie zabić na miejscu. Pokiwałem energicznie głową jakby za pomocą tego owe myśli miały tak po prostu wylecieć z mojej głowy. Drzwi przymierzalni się otworzyły i zamiast zobaczyć Nathalie zobaczyłem ładną, nawet bardzo ładną dziewczynę. Zrobiła mały piruet, a sukienka, którą miała na sobie zawirowała ukazując jej długie i zgrabne nogi. Przyjrzałem jej się uważnie. Miała ładną karnację. Na początku skojarzył mi się odcień skóry Zayn`a, ale nie. Jej był jaśniejszy, bardziej delikatny. Ciekawe czy naturalny? Włosy, długie splecione w warkocz sięgający do połowy pleców. Jej twarz. Delikatna i taka krucha. Duże jasne oczy, mały nosek, wygięte w uśmiechu usta. Była piękna.
- I jak? Ładna, nie? - Nathalie stanęła przede mną prezentując się w dość ładnej bluzce, oczywiście jednej z tych w paski.
- Ładna, tą musisz wziąć. Zayn będzie zachwycony. - powiedziałem, starając się nie patrzeć w kierunku owej dziewczyny.
- Też mi się wydaje, że mu się spodoba. - wygładziła materiał na płaskim i tak brzuchu i wbiegła znów do przymierzalni. Spojrzałem w miejsce gdzie jeszcze przed chwilą stała piękność, ale niestety nie zobaczyłem niczego oprócz jednego z foteli, kilku gazetek i niezbyt zadbanego kwiatka doniczkowego. Pech to pech. Ale była na prawdę ładna. No ale tak już jest z tym twoim refleksem Tomlinson. Zaśmiałem się sam z siebie i znów czekałem, aż Nathalie wyleci z przymierzalni, a później znów się tam schowa i znów i znów i znów. Zapowiada się męczący dzień, a wieczorem jest jeszcze impreza. Nie wiem jak ja to zniosę.
W końcu! Minęło sześć godzin od momentu wyjścia Nathalie pierwszy raz z przymierzalni i dopiero po tych sześciu godzinach chodzenia, oglądania, marudzenia, wybierania, przebierania i nie wiadomo czego jeszcze jechaliśmy moim samochodem do tak upragnionego przeze mnie domu. Musiałem ją teraz odstawić do niej i czym prędzej pojechać do domu Brian`a, żeby sprawdzić jak wszystko idzie. Czy jest tak jak powinno być, czy trzeba będzie jak zwykle sprawdzić zapas żywności i jednak jeszcze raz skoczyć do supermarketu, bo jak zwykle Niall ' chciał tylko spróbować '. Wysadziłem ją pod samym domem, wzięła milion pięćset toreb i wyszła machają wesoło jak odjeżdżałem. No to zostało mi tylko przebrać się, sprzątnąć pokój, ogarnąć trochę towarzystwo i odebrać z lotniska prezent. Boże, wszystko najgorsze na mojej głowie.

*Nathalie*
Do domu ledwo co weszłam przez te wszystkie przeładowane torby z nowymi ciuchami. Chyba lekko przesadziłam, ale to co. W końcu nie często chodzę na zakupy, a z Loui`m to już w ogóle prawie wcale.
- Jestem! - krzyknęłam zamykając nogą drzwi frontowe, które zamknęły się z trzaskiem. Odpowiedziała mi cisza. Jestem już do tego przyzwyczajona może nawet za bardzo. Często jak wracałam do domu nikogo w nim nie było. Niby mieszkamy razem, ale jakby osobno. Każda w zasadzie ma swój świat i swoje kredki. Weszłam do swojego pokoju rzucając torby na niezaścielone łóżko. Musiałam się jeszcze doprowadzić do jakiegoś lepszego wyglądu niż ten w jaki teraz widzę w lusterku. W końcu za góra trzy godziny będziemy szaleć w klubie. Włączyłam stojący w pokoju sprzęt do odtwarzania moich ulubionych płytek i tanecznym krokiem ruszyłam ku łazience zamykając się w niej na dobrą godzinę.
Wyszłam z zaparowanego pomieszczenia owinięta puchowym białym ręcznikiem i z turbanem na głowie.
- Trzeba się w coś ubrać. - mruknęłam.
Zaczęłam wyciągać wszystkie rzeczy kupione dzisiaj i na dodatek coś ciekawego z szafy. Zrobiła się niezła sterta na łóżku, a ja nadal stałam tak w tym ręczniku. Jako że nie znoszę sukienek, choć i tak dziś sobie ze dwie jak nie trzy kupiłam to ubrałam krótkie, może nawet trochę za krótkie, spodenki w kolorze kremowym, bluzkę w kolorze mlecznej czekolady, która trzymała się tylko w taki sposób, że opinała mi się na biuście i oczywiście jasne sandałki.
- Jeszcze trzeba będzie zrobić coś z włosami.
Nie lubiłam bawić się w fryzjera, a na swoich włosach to już szczególnie. Gdy już je wysuszyłam spięłam w wysoki niesforny koczek. Nie powiem, że nie, ale jakoś mi się podobało. Już gotowa z telefonem w kieszeni i kilkoma banknotami w drugiej zeszłam na dół z zamiarem powiadomienia telefonicznie resztę, żeby powili się zbierali, bo będę u nich za niecałe dziesięć minut. Wybrałam numer Patrycji.
- Nata, idziesz już? - zapytała zaraz po odebraniu połączenia.
- Wyjęłaś mi to z ust. - powiedziałam poprawiając jeszcze swój strój w lusterku w korytarzu. - Będę za chwilę, czekajcie.
Wyszłam z domu, zamykając go na klucz i pakując go do kieszeni spodenek. Dziś chyba będę mogła znaleźć w nich wszystko, no może nie wszystko, a prawie. Dochodziła godzina 20. Na dworze nadal było jasno, wiał dość przyjemny leciutki wiaterek. Spacerkiem doszłam do posiadłości Brian`a. O dziwo światło było pogaszone, co rzadko zdarza się w tym domu, a już w szczególności, kiedy są w nim chłopcy.
-Coś tu jest nie tak. - powiedziałam do siebie i weszłam na podwórko. Spojrzałam w okno, wychodzące z kuchni i albo mi się zdawało, albo mignęła mi tam postać Sebastiana. Coś jest zdecydowanie nie tak, albo ja już mam problemy ze wzrokiem co jest zdecydowanie wykluczone. Podeszłam do drzwi frontowych i usłyszałam szmery rozmów i to nie tylko kilku osób, było ich tak może dobrze ponad 15. Zabiję ich. Powieszę każdego po kolei i zrobię zdjęcia na pamiątkę. Pchnęłam drzwi i moim oczom ukazał się spodziewanie-niespodziewany widok. Weszłam do środka i wszystkie rozmowy ucichły, a spóźniony Niall leciał jeszcze do salonu, aby najprawdopodobniej schować. Marna istoto i tak cię znajdę. Ja wam jeszcze ładnie podziękuję, za niesłuchanie się mnie jak wyraźnie mówię, że nie chcę żadnej imprezy. Weszłam w głąb domu kierując swoje kroki od razu do salonu, no bo w końcu oni wszyscy się tam gnieżdżą, a Harry nie lubi siedzieć w ciasnych kryjówkach, no chyba, że z Patrycją, ale to pomińmy. Stanęłam w wejściu do salonu i wyprzedziłam ich okrzyk swoim.
- Niespodzianka kochani! Ale i tak was wszystkich pozabijam!
Dało się słyszeć śmiech kilku osób w tym Niall`a, w końcu on ma taki charakterystyczny.
- Wszystkiego najlepszego, Staruchu! - krzyknęła rzucając się na mnie moja siostra.
- Dzięki Mała, ale impreza miała odbyć się w klubie. - powiedziałam odsuwając się do niej.
- Tak wiemy, ale lepiej będzie tu. A szczególnie z takimi ludźmi. - zaśmiałyśmy się. Wiedziała, że w tej kwestii się z nią zgodzę. - Mam, znaczy mamy dla ciebie prezent.
Liam podszedł do nas, z czymś dużym zapakowanym w kolorowy papier.
- Ja niczego nie chcę. - zaprotestowałam.
- Nie masz nic do gadania. - powiedział Liam wpychając mi do ręki owy prezent.
Ciężko westchnęłam i kładąc go na stoliku obok, zaczęłam zrywać z niego papier. Album? Kolejny album? Claudia, nie jesteś zbyt oryginalna. Otworzyłam go i od razu zmieniałam zdanie. Już na pierwszej stronie można było ujrzeć jedno z najlepszych zdjęć jakie widziałam. Znajdowaliśmy się na nim my. Całą paczką. Każdy w innej pozie, objęci zadowoleni. Przerzuciłam kilka kartek dalej. Trafiłam na zdjęcie swoje i Zayn`a. Te niepozowane. Na jednym z nich siedzimy objęci, natomiast na kolejnym rozkoszujemy się smakiem swoich ust. Uśmiechnęłam się szeroko.
- Dziękuję, dziękuję. - wyściskałam ich oboje całując w policzki. Choć nie chciałam, żadnych tandetnych prezentów ten był świetny.
Miejsce Liam i Claudii  zajęła Patrycja z Harry`m. Harry też trzymał coś w rękach co bardzo przypominało wyglądem album.
- Sto lat, sto lat! - zaczęła śpiewać Patrycja. - Wszystkiego co najlepsze, Złośnico!
- Sto lat, Szwagierka. - powiedział Harry wręczając mi prezent.
- Tylko nie mówicie, że to kolejny album. - powiedziałam otwierając. Zaśmiali się.
- Nie mogę tego przyjąć. - zaprotestowałam widząc prezent.
- Nie podoba jej się. - powiedziała cicho Patrycja.
- Zgłupiałaś! - krzyknęłam. - Są cudowne. Wszystkie. A szczególnie ten. - pokazałam na podobiznę Zayn`a - Ale powinnaś to gdzieś wystawić, a nie mi fundować takie prezenty.
- Nie, one trafią do ciebie. Było specjalne zamówienie. - powiedziała odchodząc razem z Hazzą.
Następnie podeszli do mnie Louis, Lukas, Caroline i Niall. Wręczyli mi bilet na samolot i kurs taneczny, który odbędzie się w NY i będzie trwał miesiąc. Ubóstwiam ich za ten prezent, choć moim zdaniem i tak za bardzo się wykosztowali, nawet bardzo za bardzo, ale nie chcieli słyszeć o żadnym sprzeciwie. Wysłucham jeszcze życzeń od nie wiadomo ilu osób i w końcu mogłam podejść do Zayn`a, który stał po środku pokoju w kręgu zrobionym z moich znajomych. Podeszłam do niego i na przywitanie cmoknęłam go z uczuciem w usta.
- Kochanie... - zaczął.
- No tylko mi nie mów, że ty też masz dla mnie jakiś prezent. - westchnęłam trzymając go za ręce.
- Nie jeden, nie dwa, a może trzy jak wszystko pójdzie po mojej myśli.-puścił mi oczko i zaczął rozpinać swoją koszulę, w którą był ubrany.
- Co ty robisz? Wszyscy na ciebie patrzą. - powiedziałam nie widząc do czego zmierza w domu pełnym gości.
- Pokazuję jeden z dzisiejszych prezentów.
Zdjął całkowicie koszulę. Na wysokości klatki piersiowej miał przewiązaną wstążkę, więc za nią pociągnęłam. Opadła spokojnie na podłogę. Dopiero teraz zobaczyłam tatuaż. Był nim napis, a na końcu jego widniało moje imię, zakończone malutkim serduszkiem.
- Zayn..
- Wiesz co to znaczy? - spytał, gdy delikatnie prowadziłam palcami po napisie. Pokręciłam przecząco głową.
- Trzeba walczyć o to, co się kocha. - wyszeptał tuż przy moim uchu. - A dla mnie tym czymś jesteś ty, Skarbie.
Spojrzałam w jego przepełnione radością brązowe oczy i poczułam jak w moich pozwoli zbierają się łzy wzruszenia. Objęłam go szybko rękoma za szyję i wtuliłam się jego szyję. Powstrzymywane przeze mnie łzy i tak teraz spływały po moich policzkach i nagiej skórze Zayn`a.
- Nie płacz. Tylko nie płacz. - gładził mnie po plecach. Spojrzałam znowu w jego oczy. Był taki cudowny.
- Kocham Cię. - wyszeptałam i pocałowałam go. Wokół nas rozległy się brawa, a my nadal trwaliśmy w pocałunku. - Dziękuję. - dodałam kiedy już się od siebie oderwaliśmy.
Z głośników rozstawionych po całym domu zaczęła płynąć muzyka, a ja teraz chciałam posiedzieć w ciszy. Pociągnęłam chłopaka za rękę i wyszyliśmy na dwór. Zayn usiadł na huśtawce robiąc mi miejsce przed sobą, między jego nogi. Usiadłam opierając się o jego już ubrany tors. Jego ręce oplotły moją talię. Podbródek położył na moim nieokrytym ramieniu. Przejechałam palcami po jego dłoni znajdującej się na moim brzuchu. Te urodziny są najcudowniejszymi jakie do tej pory przeżyłam.

_____________________________
jest i nowy rozdział < 3 
postanowiłam, że go rozbiję na dwie części, bo będzie za długi. ; D 
bardzo, ale to bardzo bym prosiła o skomentowanie, każdej osoby, która to przeczyta. 
do następnego. Xx

16 komentarzy:

  1. To najwspanialszy rozdział jaki tutaj przeczytałam, wiesz? To niesamowite jak bardzo poszerzyłaś horyzonty, jak przyjemne są Twoje opisy. Podczas czytania w myślach maluje się obraz każdej sytuacji. Masz talent, Kochanie, a ja jestem pod wielkim wrażeniem. Zayn jest tutaj taki cudowny. Aż łzy stanęły mi w oczach, gdy pokazał Natt swój prezent. No i zakupy z Lou i ta tajemnicza nieznajoma, która tak przykuła jego uwagę. Potrzeba mi więcej, wciąż wystawiasz moją cierpliwość na próbę! Czekam na dalszy przebieg imprezy urodzinowej, bo.. kto wie co jeszcze się wydarzy? Lov u xx

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny rozdiał. Pięknie piszesz ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam do ciebie pytanie. Dlaczego ty tak zajebiśccie piszesz ? Pozwoliłam ci ? Co? XD
    Mam przez ciebie kompleksy. Giń.
    Nie no, żartuje. Piszesz najlepszego bloga, jakiego czytałam. a uwierz mi, było ich całkiem sporo.
    J. < 33
    Napisz mi na gg, jak dodasz gdzieś nowy rozdział... ; **

    OdpowiedzUsuń
  5. długiii : D takie kocham szczególnie w twoim wykonaniu < 3

    OdpowiedzUsuń
  6. dziękuję za dedykacje . ♥
    a rozdział jest zajebisty . ! :3
    no ej ! dodawaj dalej . : D

    Marta ~: )

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziś rano znalazłam te opowiadanie i tak mi się spodobało, że właśnie skończyłam całe czytać. Jest MEGA ;3 Gratuluję świetnego pomysłu na całą historię ;3

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialny czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  9. W końcu urodziny :D Też chce tak :P
    Świetny rozdziałi fajnie że długi :)
    K. :D

    OdpowiedzUsuń
  10. zawalisty!<3 czekam na nn ;*
    zapraszam do mnie 1d-my-lovely-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny rozdział. Prezent od Zayna jest wspaniały. Pisz dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zapraszam na love-janoskians.blogspot.com ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. O mój boże, o mój boże, prawie umarłam. Baaardzo niewiele brakowało. Uwielbiam sposób, w jaki piszesz. Od razu widać, że w pisane teksty przelewasz wiele prawdziwych uczuć. Taki realistyczny i niewyobrażalnie piękny. Tak, to zdecydowanie mogą być trzy słowa opisujące tego bloga. I naprawdę nie rozumiem, jakim cudem po tak długim czasie możesz mieć pod tym rozdziałem tylko 14 komentarzy. Zwłaszcza, kiedy masz tyle odwiedzin. Cholerne lenie. Nie chce im się napisać kilku prostych słów. -,-

    OdpowiedzUsuń
  14. na prawde świetny prosze więcej <3

    OdpowiedzUsuń